Najpierw słowo wstępu: za granicą gwiazdy MMA szukają wielkich zarobków w boksie (np. Conor McGregor i Anderson Silva), jednak w Polsce jest inaczej. Sportowcy z różnych dyscyplin w pogoni za wielkimi pieniędzmi trafiają do MMA, ale do freakowych organizacji. Na sobotniej gali High League doszło do starcia pomiędzy kulturystą a strongmanem. 46-letni Słodkiewicz to ikona sportów sylwetkowych. Debiutował 1992 roku, ale od kilku lat bawi się w MMA. Do tej pory z mizernym skutkiem. Najpierw przegrał z Krystianem Pudzianowskim, bratem Mariusza, a potem z Akopem Szostakiem. Teraz mierzył się z Konradem Karwatem, strogmanem, który miał na koncie triumf z Mateusz Leśniakiem, zwanym "Tarzanem".
Karwat zaczął walkę od dwóch soczystych niskich kopnięć na łydkę rywala. Słodkiewicza ewidentnie zabolały te ciosy, bo zaczął się cofać. Chwilę później Karwat obalił rywala, błyskawicznie go zaczął kontrolować, a następnie wykluczył rękę Słodkiewicza i zaczął go obijać po głowie. Sędzia przerwał walkę, która trwała około minuty.
Dla byłego kulturysty to już trzecia porażka w klatce. Z kolei Karwat wyrasta na ciekawego zawodnika dla freakowych federacji.
- Czego zabrakło? Nie wiem, ale jak się przewróciłem, to już coś mi strzeliło w łokciu. Muszę jednak powiedzieć, że był ode mnie lepszy. No i chciałbym obiecać, że jeszcze wrócę do klatki - powiedzial Słodkiewicz.
- Szacunek dla Radka, bo to legenda polskiej kulturystyki. Ale ja już myślę o przyszłości. Co powiecie na walkę z Piotrem Szeligą? - powiedział Karwat.