Podczas sobotniej gali Prime Show MMA na przeciwko siebie stanęli Serigne "Bombardier" Ousmane Dia i Damian "Stifler" Zduńczyk. Przed walką niewielu ekspertów stawiało na zwycięstwo Polaka. Podkreślano przede wszystkim różnicę wagi, która dzieliła obu zawodników - Senegalczyk był o blisko 60 kilogramów cięższy, co wykorzystał podczas pojedynku.
Starcie trwało mniej niż minutę. Na początku były uczestnik "Warsaw Shore" chciał zaskoczyć rywala "latającym kolanem", co niemal od razu okazało się sporym błędem. Bowiem do kontrataku ruszył Dia, który złapał i obalił przeciwnika, a przy tej różnicy wagi wynik walki mógł być tylko jeden. Senegalczyk zaczął okładać "Stiflera" bez litości i po chwili sędzia zakończył pojedynek.
Tym samym Polak nie zrealizował planu sprzed walki, kiedy to zamierzał szybko rozprawić się z rywalem.- Ja bym chciał go znokautować albo żeby doznał kontuzji, która wyeliminuje go z reszty walki, ale żeby nie był na długo wyłączony albo, żeby po prostu któregoś z nas, najlepiej jego zdyskwalifikowano - mówił "Stifler" po ceremonii ważenia.
Po walce Polak odniósł się do tych słów w trakcie wywiadu dla Super Expressu. Zawodnik przyznał, że planował na początku zaskoczyć przeciwnika w sposób, który od dawna trenował. Jednak na drodze stanął Senegalczyk, który jednym - wydawałoby się przyjaznym - gestem popsuł akcję "Stiflerowi".
- Kojarzysz kolano Masivdala na Askrenie? Najszybszy nokaut w UFC. Ćwiczyliśmy to od dwóch miesięcy i miałem tak zacząć walkę. Nawet tu na korytarzu wychodziło zaj****. I w momencie, gdy zacząłem się rozbiegać "Bombardier" wystawił mi rękę do przybicia. Nie chciałem w niego wjeżdżać, bo to by było nie fair i się zawahałem. I już wiedziałem, że jest po walce - przyznał Polak.
Zduńczyk wyjawił także, że mimo porażki postara się zachować przyjazne stosunki z Senegalczykiem. - Polubiłem go. Przed samym wyjściem sobie gadaliśmy, przybijaliśmy żółwiki, życzyliśmy „good luck". A po walce zaprosił mnie do Senegalu - oznajmił "Stifler".
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak się okazuje walka z "Bombardierem" była najprawdopodobniej jego przedostatnim pojedynkiem w karierze. Polak przyznał, że zamierza jak najszybciej pojawić się w oktagonie, a następnie przejdzie operacje nosa i raczej nie wróci już w roli freak-fightera. Jak ujawnił zawodnik, jego kolejnym rywalem może być Adam Soroko, który na ostatniej gali Prime Show MMA przegrał z Paweł Tyburskim. Obaj panowie mieli walczyć już przed kilkoma miesiącami, ale ostatecznie do pojedynku nie doszło. Powodem były problemy zdrowotne Soroko.