30 maja ubiegłego roku Artur Szpilka jak dotąd po raz ostatni pojawił się w ringu bokserskim. Przegrał wówczas pojedynek o pas mistrza WBC International kategorii bridger z Łukaszem Różańskim, dając się znokautować już w pierwszej rundzie. Po tej walce zapowiedział, że póki co kończy z boksem.
Kolejnym etapem w karierze Szpilki było przejście na formułę MMA. W ten sposób chciał poprawić nastroje swoich kibiców po nieudanym pojedynku z Różańskim, ale jednocześnie spróbować się w nowym formacie. W pierwszej walce podczas gali KSW przyszło mu się zmierzyć z Ukraińcem Sergiejem Radczenką.
Walka ta była swego rodzaju rewanżem za pojedynek bokserski z marca 2020 roku, kiedy to po 10. rundach lepszy okazał się Artur Szpilka. Wielu jednak twierdziło, że werdykt ten nie był do końca sprawiedliwy.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
W formule MMA Szpilka był już bezapelacyjnie lepszy. Podczas gali KSW 71 w połowie czerwca pokonał swojego rywala już w drugiej rundzie. Tym razem nie było żadnych kontrowersji — niemal przez całą walkę Polak górował nad przeciwnikiem i zasłużenie z nim wygrał.
Rozpoczęcie przygody z mieszanymi sztukami walki najwyraźniej służy Arturowi Szpilce. Na Twitterze zamieścił nagranie z jednego z treningów, na którym widać, jak wiele wkłada w każdą kolejną sesję.
Na kilkunastosekundowym nagraniu widać zakrwawioną twarz Szpilki oraz jego trenera Anzora Ażyjewa. - Trenerze MMA, niech trener zobaczy, tu u mnie, na twarzy. MMA - mówił do trenera, który krótko odpowiedział: "Nie ma łatwo".