- Przed poprzednimi trzema walkami nie trenowałem w ogóle, ale teraz było inaczej. To już jest inny "Koksu" - mówił Robert Burneika, litewski kulturysta i zawodnik MMA, bardziej znany właśnie jako "Hardkorowy Koksu".
- Spokojnie, niczym nie mnie zaskoczy - uśmiechał się jego rywal Robert "Robur WK" Orzechowski. No i Burneika nie zaskoczył. Chyba że tzw. obrotówką, ekwilibrystycznym kopnięciem, którym "Hardkowy Koksu" przestrzelił na początku walki i rozbawił publiczność. Od razu ruszył jednak w kierunku Orzechowskiego - chciał się bić, ale nagle złapał się za nogę. To był koniec - kontuzja.
- Na samym początku pociągnął mnie mięsień dwugłowy. No i coś puściło albo urwało. Musiałem odpuścić, nie dałbym rady - tłumaczył po walce Burneika.
Burneika zasłynął w Polsce z promocji kulturystyki. Jego nagrania z popularnymi słówkami, takimi jak "stejki" czy "kanapeczki" znają miliony. On sam nie ukrywa, że dojście do takiej sylwetki kosztowało go wiele wyrzeczeń i treningów.
Podczas programu "Rundki" przed High League 3 pytany był o to, ile miesięcznie wydaje na jedzenie i suplementy. - Zdrowia dieta jest bardzo droga. Za dobry "stejk" trzeba dać nawet 100 złotych, a to już duży pieniądz. W ciągu dnia mam pięć-sześć posiłków z drogim mięsem. Tylko rano na śniadanie jem jajka, ale jajko to też białko. Konkretnie to jem 10 jajek. Od jakiejś babci kupujemy, żeby było bardziej naturalnie. Ile to kosztuje miesięcznie? Jakieś 5-6 tysięcy złotych trzeba wydać. Te bicki kosztują - tłumaczył.
Ale bicki to nie wszystko. - To jest właśnie to ryzyko. Tak to jest, jak jesteś napompowany mięśniami - żałował Burneika po sobotniej walce z Orzechowskim.
High League to stosunkowo młoda polska federacja sportów walki, która w sierpniu zorganizowała pierwszą galę. To gale typu freak fight, czyli walczą na nich głównie celebryci, youtuberzy, raperzy, influencerzy czy inne znane osoby ze świata mediów. Pojedynki toczone są na zasadach MMA, ale czasami odbywają się w boksie czy kick-boxingu.
Twarzą federacji jest znany raper Malik Montana. - Pomysł narodził się z tego, że dostawałem propozycje walk. Propozycje te były za pieniądze, które w moim odczuciu są zwykłymi ochłapami. Idąc tym tokiem myślenia, że żadną z tych federacji nie było na mnie stać, pomyślałem sobie, że założę własną - wyjaśniał Malik Montana.