- Nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć. Tym bardziej że to jest moja ostatnia lub przedostatnia walka. Nie mam nic do stracenia - mówiła Kamila Wybrańczyk, partnerka Artura Szpilki, przed walką z Ewą Brodnicką. I zapowiadała, że nie zamierza bić się w stójce, co było oczywiście zrozumiałe, bo Brodnicka to była zawodowa pięściarka. Boksowała przez kilkanaście lat, jest byłą mistrzynią WBO.
Zaczęło się ospale z obu stron. - Drogie panie, minęła pierwsza minuta. My chcemy walki - zachęcał komentator obie zawodniczki, by w końcu zaczęły zadawać jakieś ciosy.
A później minęła kolejna minuta pierwszej rundy. Kibice w Ergo Arenie zaczęli gwizdać. Akurat w momencie, kiedy Wybrańczyk obaliła Brodnicką. - Dawaj ją - krzyczał wtedy Szpilka, który siedział tuż przy oktagonie. Ale w tej walce nadal emocji było niewiele, bo Wybrańczyk nie zrobiła Brodnickiej w parterze żadnej krzywdy.
Podobnie było w drugiej rundzie, kiedy walka toczyła się tylko w stójce. Choć "walka" to za duże słowo, bo ciosów znowu było niewiele. Tak mało, że nawet sędzia Piotr Jarosz upomniał Wybrańczyk i Piątkowską, by w końcu zaczęły walczyć.
- No w końcu się coś dzieje - podniósł głos komentator, kiedy na początku trzeciej rundy Wybrańczyk od razu spróbowała obalenia. Bezskutecznie, bo Brodnicka w sobotę była dobrze przygotowana, umiejętnie broniła się przed parterem, a w stójce wyprowadziła więcej celnych ciosów. Pokonała Wybrańczyk, dla której była to czwarta walka w klatce i trzecia przegrana.
Dla Brodnickiej - pierwsza wygrana w świecie freak fightów, bo w sierpniu przegrała debiutancką walkę na pierwszej gali High League z Anielą "Lil Masti" Bogusz.
High League to stosunkowo młoda polska federacja sportów walki, która w sierpniu zorganizowała pierwszą galę. To gale typu freak fight, czyli walczą na nich głównie celebryci, youtuberzy, raperzy, influencerzy czy inne znane osoby ze świata mediów. Pojedynki toczone są na zasadach MMA, ale czasami odbywają się w boksie czy kick-boxingu.
Twarzą federacji jest znany raper Malik Montana. - Pomysł narodził się z tego, że dostawałem propozycje walk. Propozycje te były za pieniądze, które w moim odczuciu są zwykłymi ochłapami. Idąc tym tokiem myślenia, że żadną z tych federacji nie było na mnie stać, pomyślałem sobie, że założę własną - wyjaśniał Malik Montana.