Mateusz Borek: Szpilka? Dopóki będzie walczył, będę się o niego bał

- Dopóki Artur Szpilka będzie walczył, to zawsze będę jego kibicem. Ale za każdym razem, gdy będą go widział wychodzącego do ringu lub klatki, to będę się o niego bał - na łamach bloga "Po Gongu" mówi Mateusz Borek, dziennikarz i promotor bokserski.

Artur Szpilka był obiecującym pięściarzem. W 2016 r. walczył nawet o mistrzostwo świata wagi ciężkiej z Deontayem Wilderem, ale przegrał. Z 29 zawodowych pojedynków wygrał 24, ale tu licznik się zatrzyma. Szpilka zamienia ring na klatkę. Na co go będzie stać? Przekonamy się 18 czerwca na gali KSW 71 w Toruniu. Warto dodać, że Szpilka będzie przygotowywał się do debiutu w WCA Fight Club pod okiem Anzora Ażyjewa. Artur zamierza też odwiedzić w Szeczecinie Michała Materlę, swojego przyjaciela.

Szpilka zmierzy się z Siergiejem Radczenką, z którym walczył już na ringu bokserskim. I choć wygrał na punkty, to niesmak pozostał. Dla wielu obserwatorów lepszy był Ukrainiec. W ostatnim czasie Szpilka przestał należeć do czołówki pięściarzy, ale medialnie wciąż trudno znależć większą osobowość w polskim boksie.

- W stosunku do Artura nie potrafię być do końca obiektywny, bo go po prostu lubię. Sportowo polski boks straci nie za dużo, ale jeśli chodzi o medialność to na pewno sporo, bo Artur zawsze budził emocje. Ale dzisiaj do sportu na wyższym poziomie on już chyba się nie nadaje - na łamach bloga "Po Gongu" mówi Mateusz Borek.

- Poradzi sobie w MMA? - dopytuje Krzysztof Smajek, dziennikarz Sport.pl i autor "Po Gongu".

- Musi być bardzo umiejętnie prowadzony. Powinien konfrontować się z zawodnikami, którzy nie biją zbyt mocno ani nie są mistrzami sprowadzeń i mistrzami jiu jitsu. U Artura podoba mi się to, że on cały czas walczy sam ze sobą i walczy o swoją miłość, którą niewątpliwie jest walka. Pytanie tylko, czy zdrowie i neurologia pozwolą mu na walki na trochę wyższym poziomie. Dopóki będzie walczył, to zawsze będę jego kibicem. Ale za każdym razem, gdy będą go widział wychodzącego do ringu lub klatki, to będę się o niego bał - odpowiedział Borek. Całą rozmowę znajdziecie TU

Mateusz Borek ma dość. Toczy nierówną walkę. "Nie widzę już frajdy"

- Kocham boks, ale nie widzę w tym już frajdy. Widzę głównie nerwy i wydatki. Żona mi mówi, żebym w ogóle się już w to nie bawił. Pyta: po co ci to? - mówi nam Mateusz Borek, który w piątek zorganizuje już dwunastą galę MB Promotions. O trudnym losie promotora możecie przeczytać TU.

.

Więcej o:
Copyright © Agora SA