Świat ukraińskiego sportu aktywnie włącza się we wsparcie państwa, które obecnie broni się przed rosyjską agresją. Kluby z ligi ukraińskiej grają charytatywne mecze w różnych państwach Europy, Ołeksandr Usyk zdecydował się wydać specjalny token, z którego zysk zostanie przeznaczony na pomoc ofiarom wojny, a o krok dalej poszli działacze związku nieco niszowego, choć ważnego dla Rosji, sportu walki – sambo.
Sambo to sztuka walki powstała w ZSRR, która obecnie uważana jest za sport. Uprawia się go głównie w krajach dawnego bloku wschodniego, choć ma ona swoich przedstawicieli także w Europie Zachodniej, np. Holandii. Ze względu na historię dyscypliny jest jednak ona wyjątkowa ważna dla Rosji, co spróbowała wykorzystać Ukraina.
Po rosyjskiej agresji na Ukrainę działacze Międzynarodowej Federacji Sambo zdecydowali się na lekkie restrykcje wobec zawodników z Rosji i Białorusi. Mogą oni bowiem występować w turniejach, jednak nie bezpośrednio pod flagami swoich państw. Dla przewodniczącego ukraińskiego związku sambo, taka decyzja nie jest wystarczająca i zwrócił się on z prośbą o całkowite wykluczenie rosyjskich i białoruskich sportowców z udziału w turniejach.
Vadim Rogach dał temu wyraz w liście wysyłanym do władz światowej federacji: - Zwracam uwagę, że sambo nie jest rosyjskim monopolem, ale międzynarodową sztuką walki. Jeżeli kierownictwo związku uważa się za prawdziwą międzynarodową organizację, musi reagować zgodnie ze swoim statutem, postanowieniami Karty Olimpijskiej i ogólne przyjętymi normami oraz zasadami światowej społeczności – napisał Rogach.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Wnioskuje on również o całkowite wykluczenie Rosjan ze stanowisk kierowniczych, które są zdominowane właśnie przez osoby tego pochodzenia: - Wszyscy, którzy naprawdę cenią nasze sztuki walki rozumieją, że tylko zerwanie więzi ze zbrodniarzami wojennymi, pozwoli nam rozwijać sambo na świecie – zakończył list.