Przypomnijmy, 14 maja Błachowicz po raz kolejny zawalczy w UFC. Jego rywalem będzie Austriak serbskiego pochodzenia, Aleksandar Rakić. Początkowo walka miała się odbyć w marcu, jednak przez kontuzję Polaka pojedynek został przełożony. Teraz pojawiły się kolejne komplikacje.
Sportowiec za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że skradziono mu samochód. To czarny Jeep Grand Cherokee. Jak poinformował Sport.pl menadżer sportowca, 39-latek zgłosił już sprawę na policję.
"Do bydlaka, który ukradł mój samochód. Dużo namieszałeś na ostatniej prostej przygotowań do walki. W samochodzie znajdował się sprzęt, niezbędny do górskiego campu. Miałem na niego jechać tuż po treningu. Zamiast spokojnej głowy i szlifowania formy muszę siedzieć na policji, załatwiać sprawy urzędowe i kombinować co robić teraz. Bardzo solidne "dziękuję" gnoju. Możesz jeszcze się zreflektować, zaparkować samochód i dać cynk gdzie trzeba" - napisał w mediach społecznościowych były mistrz UFC.
- Do wszystkich, którzy mogą cokolwiek wiedzieć – prosimy o pomoc w odnalezieniu. Ważne jest aby wszystko znalazło się jak najszybciej. Będzie nagroda! O samochodzie: JEEP GRAND CHEROKEE / WJ 7857H / CZARNY. Charakterystyczną cechą był zamontowany bagażnik rowerowy na dachu - dodał.
Sprawę dla sport.pl skomentowała również Dorota Jurkowska, menadżerka sportowca i prywatnie jego partnerka. Jak mówi, cała sytuacja nie wpływa dobrze na przygotowania do walki.
"To spory cios dla całego teamu, w szczególności pod kątem organizacyjno-logistycznym. Na tym etapie Jan powinien być pochłonięty wyłącznie treningami. Wierzymy jednak w pozytywne zakończenie całej sprawy i z góry dziękujemy za każdą pomoc" - mówi Dorota Jurkowska.