Od ponad miesiąca trwa inwazja Rosji na Ukrainę. Za wschodnimi granicami Polski dochodzi do coraz większych aktów terroru, zakrawających nawet o ludobójstwo. Do wojsk Władimira Putina przyłączyli się również czeczeńscy żołnierze. W odpowiedzi na agresję Rosji, wiele organizacji sportowych wyklucza z rywalizacji obywateli kraju agresora. Jednak w taki sposób nie postąpiło UFC, które nadal pozwala walczyć rosyjskim zawodnikom.
Na sobotniej gali UFC 273 w oktagonie pojawi się dwóch Rosjan. Pierwszym z nich będzie Petr Yan, który zmierzy się w rewanżu z Aljamainem Sterlingiem. Stawką spotkania jest pas mistrzowski wagi koguciej.
Drugim Rosjaninem - choć występującym pod szwedzką flagą - będzie Chamzat Czimajew. 27-latek zawalczy z byłym pretendentem do pasa wagi półśredniej Gilbertem Burnsem. I to właśnie zachowanie wspomnianego Rosjanina doprowadziło ostatnio do skandalu.
Kilka dni temu 27-latek udostępnił za pośrednictwem mediów społecznościowych screen rozmowy z Ramzanem Kadyrowem, czeczeńskim przywódcą wspierającym działania militarne Putina. Obaj panowie byli ewidentnie zadowoleni. W ten sposób Czimajew wyraził swój stosunek do inwazji w Ukrainie, popierając atak. Nie trzeba było długo czekać na reakcje środowiska sportowego.
Jedną z pierwszych decyzji podjął polski nadawca gali UFC 273. Polsat nie pokaże walki 27-latka w telewizji. Jednak nadawca będzie transmitował zmagania drugiego z Rosjan, Petr Yana, który już wcześniej sprzeciwiał się działaniom Władimira Putina.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Niestety w nocy z soboty na niedzielę w oktagonie nie zobaczymy Marcina Tybury. Polak miał zmierzyć się z Jairzinho Rozenstruikiem. Jednak 36-latek wycofał się z gali z powodów zdrowotnych. Mimo nieobecności Tybury, sobotnia noc zapowiada się niezwykle emocjonująco. W walce wieczoru Alexander Volkanovski zmierzy się z Chan Sung Jungiem. Stawką pojedynku będzie pas mistrzowski kategorii piórkowej.