Świat sportów walki ewoluuje. Starcia sportowców nie wzbudzają już tyle emocji i zainteresowania, co walki celebrytów, które stały się czymś powszechnym. Oglądaliśmy już starcia kobiety z mężczyzną, niskorosłego z internetowym twórcą, czy walkę dwóch dziennikarzy. Powstaje coraz więcej freakowych organizacji. Zaczęło się od FAME MMA, dziś na rynku mamy także High Leagie czy Prime. W kwietniu zadebiutuje zaś Royal Division, za którą stoi Antoni Królikowski, jeden z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia, znany z filmów Patryka Vegi, Tomasza Koneckiego czy Jana Komasy. Aktor zyskał już dużą sławę, po co mu więc własna federacja MMA?
- Bo jestem wk... - przyznaje. - Denerwuję mnie wojna, pandemia i to, że w mediach oraz na świecie coraz więcej patologii i to na wielu poziomach. Fejkowi ludzie, fejkowe niusy, fejkowe problemy. Ludzie bez przerwy mnie oceniają, więc jak tu nie być wkur...? - mówi Sport.pl Królikowski.
I dodaje: - Muszę na czymś się wyładować. Chcę dać wyraz swojej frustracji, a może nie tyle frustracji, ile sprzeciwu. Buntu wobec dzisiejszego zwariowanego świata, w którym brakuje człowieczeństwa i pomocy drugiemu człowiekowi, a przepełniony jest przemocą, przez którą cierpią niewinni. Będę to robił, wymyślając walki, które sam chciałbym zobaczyć. Walki, gdzie bohaterami będą ludzie, z którymi będę mógł się identyfikować. I którzy mają coś do udowodnienia. Którzy pokażą światu, że prawdziwy charakter i dusza wojownika nie wynikają z posiadania przewagi w postaci karabinu.
Choć freakowych organizacji powstaje więcej niż grzybów po deszczu, to Royal Division ma być świeżym produktem.
- To będzie prawdziwe szaleństwo, ale zarazem produkt klasy premium, Nie zobaczycie u nas patologii, co nie znaczy, że nie będzie niebezpiecznie. Można dać sobie po mordzie, ale z klasą, i to w miejscu które jest do tego przeznaczone, a nie jak Will Smith na Oscarach. Jak można stosować przemoc na oczach całego świata, gdy w Ukrainie toczy się wojna? - pyta Królikowski.
Aktor deklaruje też, że część zysku z PPV przeznaczy na ofiary wojny. Królikowski zdradzi bohaterów walki wieczoru dopiero podczas sobotniej konferencji prasowej, ale już teraz jest przekonany, że wynik oglądalności gali będzie imponujący.
- Jak ludzie się dowiedzą, kto będzie się bił w walce wieczoru, to wybuchnie wielki międzynarodowy skandal. I wcale nie żartuję - mówi 33-latek.
Ale sam Królikowski do klatki wchodzić nie zamierza. A w zasadzie - z racji na zawód aktora - po prostu nie może.
- Będę bił innych, tyle że cudzymi rękoma. Na naszej gali będą znani ludzie, których nazywam herosami, bo trzeba mieć charakter, żeby wejść do klatki. Kiedyś bohaterami byli wyjątkowi ludzie o niesamowitych zdolnościach, ale dziś świat się zmienia. Bohaterami są także - nazwijmy ich ogólnie - twórcy internetowi. Nie możemy już dłużej ignorować tego świata. Internetowe osobistości są pionierami nowych dziedzin sztuki lub - jak kto woli - show-biznesu. Są bohaterami, bo nie boją się pokazywać swojego życia i nie boją się swoich poglądów. Nie boją się krzyczeć w geście sprzeciwu, kiedy dzieje się coś złego. Chcemy zestawiać popularnych ludzi, którzy mają szansę sprawdzić się w nowej sytuacji i dać gdzieś wyraz swojej złości - mówi Królikowski.
Royal Division ma być federacją stricte freakfightową, czyli taką, na której walczyć będą głównie celebryci-amatorzy. To znakomity biznes. Organizatorzy Fame MMA w trakcie ostatniej gali tylko z tytułu PPV - według nieoficjalnych szacunków - zarobili ponad 10 mln zł.
Warto dodać, że dobrym znajomym Królikowskiego jest Maciej Kawulski, współwłaściciel KSW i reżyser, który doradził aktorowi w kilku kwestiach.
- Byłbym głupi, gdybym nie rozmawiał z Maćkiem, który jest mistrzem w fachu. KSW jest bezapelacyjnie najlepszą polską federacją MMA, a furorę robią też jego filmy [m.in. "Jak pokochałam gangstera - historia prawdziwa"]. Oczywiście, Maciek ma wiele rzeczy na głowie. To człowiek-orkiestra. Na tego typu projekty patrzy z przymrużeniem oka, bo zajmuje się prawdziwym sportem, jednak znalazł czas, aby mi doradzić w kilku kwestiach. Podpowiedział mi, na co uważać. Doradził także w kwestiach technicznych, jak na przykład temat PPV - mówi Królikowski.
Debiutancka gala nowej organizacji odbędzie się 30 kwietnia w Opolu na obiekcie Stegu Arena. A już w najbliższą sobotę we Wrocławiu odbędzie się pierwsza konferencja prasowa.
- Strasznie się tym jaram. Nie ukrywam, że czuję w tym interes, dzięki któremu będzie można zrobić sporo dobrego. Dodatkowym impulsem jest wściekłość, o której mówiłem. Zrobimy coś, czego jeszcze w tym kraju nie było. Zapamiętajcie moje słowa - zachęca Królikowski.