- Dlaczego to robicie? To upokarzające! Byłem dzisiaj na uroczystości Galerii Sław, a wy nakładacie mi kajdanki! Bo co? Bo jestem duży i czarny? Ty pier... poj..! Nienawidzę cię! Nienawidzę was! Mów, jak się nazywasz! - krzyczał w trakcie aresztowania Jon Jones. Chwilę później z dużym impetem uderzył głową o maskę radiowozu i dodał: - Powieś mnie! Zrób mi krzywdę! Zabij mnie! Czarny nie może się napić? Zostałem przyjęty do Galerii Sław UFC, a wy nakładacie mi kajdanki? - wykrzykiwał, wyglądając na rozsypanego emocjonalnie.
Nagranie z policyjnej kamery zostało opublikowane dopiero teraz, choć o całej sytuacji wiadomo już od roku. Jeden z najzdolniejszych zawodników w historii MMA nie został aresztowany dlatego, że jest czarny, ani dlatego, że był pijany.
Policja interweniowała, ponieważ została wezwana do hotelu Ceasars Palace, gdzie Amerykanin był zameldowany z rodziną. Zakrwawiona Jessie Moses, ówczesna partnerka sportowca, błagała ochroniarza, by ten wezwał policję po tym, jak Jones brutalnie szarpał ją za włosy i miał grozić jej oraz ich córkom. Niespełna trzy miesiące temu oskarżenia o przemoc domową zostały jednak oddalone. To efekt ugody z prokuratorem.
"Moja dziewczyna zostawiła mnie jakieś dwa miesiące temu. Dziś oświadczyła, że nie wróci, więc jeśli jesteś hejterem Jona Jonesa, może się napić i wznieść toast. Czuję się jak gówno" - napisał Jones na Twitterze 23 lutego. Nazajutrz skasował post.
Większość fanów sportów walki jedynie wzrusza ramionami na medialne doniesienia dotyczące kolejnych skandali 34-letniego Amerykanina. Lista jego wybryków jest długa.
Wystarczy cofnąć się do 2015 r., kiedy jadąc pod wpływem alkoholu, wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Spowodował wypadek, w którym ucierpiała kobieta w ciąży. A Jones zbiegł z miejsca zdarzenia.
- Już do tego nie wracam. To było cztery lata temu. Tamta dziewczyna na całej sytuacji zarobiła prawie milion dolarów i jestem przekonany, że jej sytuacja materialna zmieniła się całkowicie. Nie mówię, że to jest ok. Ale dostała szanse na nowe życie, a jej córka urodziła się zdrowa. To się po prostu stało i tyle - wspominał bez skruchy w 2019 r.
Kolejne wpadki z dopingiem, alkoholem, marihuaną, kokainą czy nielegalnymi wyścigami samochodowymi jedynie dopełniają obrazu Amerykanina, który niedawno został wyrzucony z macierzystego klubu, kultowego Jackson-Wink MMA, w którym trenował 12 lat. - To była dla mnie bolesna decyzja, bo traktuję go jako młodszego brata - mówił na łamach "The MMA Hour" trener Mike Winkeljohn.
Historia Jonesa przygnębia jeszcze bardziej, gdy uświadomimy sobie, że mowa nie o zwykłym rozrabiace, ale i wybitnym sportowcu. Jones w wieku 23 lat został najmłodszym w historii mistrzem UFC. Fani zachwycali się jego niezwykle widowiskowym stylem i wszechstronnymi umiejętnościami. Dziś ma 34 lata, a na koncie 27 walk i tylko jedną przegraną. I to przegraną na własne życzenie.
W 2009 r. jego przeciwnikiem był Matt Hamill. Pierwsza runda dobiegała ku końcowi, a jego rywal był już praktycznie bezbronny. Kiedy wydawało się, że Jonesa od zwycięstwa dzielą sekundy, wtedy - z tylko sobie znanych powodów - faworyt przekroczył przepisy. Zaczął atakować przeciwnika w parterze serią ciosów łokciem w tył głowy. I został zdyskwalifikowany.
Ostatni raz do oktagonu wszedł w 2020 r., gdy pokonał Dominicka Reyesa i obronił pas z 2011 r. Na rozkładzie ma takie gwiazdy MMA jak Mauricio "Shoguna" Ruę, Alexandra Gustafssona, Daniela Cormiera, Ovince'a St. Preux, Glovera Teixeirę, Lyoto Machidę czy Vitora Belforta.
Walki z Jonesem chciał także Jan Błachowicz, ale Amerykanin - po wygranej nad Reyesem - stwierdził, że jedyne wyzwania czekają go już tylko w wadze ciężkiej. I choć od jego słów minęło kilkanaście miesięcy, to wciąż go nie zobaczyliśmy w klatce. I co najgorsze: nic nie wskazuje, że zobaczymy go w najbliższym czasie.