Jest nagranie z aresztowania gwiazdora UFC. "Zabij mnie! Czarny nie może się napić?"

Antoni Partum
W klatce był nie do okiełznania. Jego szósty zmysł do walki, zabójcze łokcie i potężne kopnięcia siały popłoch. Jon Jones, najmłodszy w historii mistrz UFC, mógł zostać legendą MMA. Problem w tym, że bestią był także poza klatką.

- Dlaczego to robicie? To upokarzające! Byłem dzisiaj na uroczystości Galerii Sław, a wy nakładacie mi kajdanki! Bo co? Bo jestem duży i czarny? Ty pier... poj..! Nienawidzę cię! Nienawidzę was! Mów, jak się nazywasz! - krzyczał w trakcie aresztowania Jon Jones. Chwilę później z dużym impetem uderzył głową o maskę radiowozu i dodał: - Powieś mnie! Zrób mi krzywdę! Zabij mnie! Czarny nie może się napić? Zostałem przyjęty do Galerii Sław UFC, a wy nakładacie mi kajdanki? - wykrzykiwał, wyglądając na rozsypanego emocjonalnie.

 

Nagranie z policyjnej kamery zostało opublikowane dopiero teraz, choć o całej sytuacji wiadomo już od roku. Jeden z najzdolniejszych zawodników w historii MMA nie został aresztowany dlatego, że jest czarny, ani dlatego, że był pijany.

"Jeśli jesteś moim hejterem, możesz wznieść toast"

Policja interweniowała, ponieważ została wezwana do hotelu Ceasars Palace, gdzie Amerykanin był zameldowany z rodziną. Zakrwawiona Jessie Moses, ówczesna partnerka sportowca, błagała ochroniarza, by ten wezwał policję po tym, jak Jones brutalnie szarpał ją za włosy i miał grozić jej oraz ich córkom. Niespełna trzy miesiące temu oskarżenia o przemoc domową zostały jednak oddalone. To efekt ugody z prokuratorem. 

"Moja dziewczyna zostawiła mnie jakieś dwa miesiące temu. Dziś oświadczyła, że nie wróci, więc jeśli jesteś hejterem Jona Jonesa, może się napić i wznieść toast. Czuję się jak gówno" - napisał Jones na Twitterze 23 lutego. Nazajutrz skasował post.

Większość fanów sportów walki jedynie wzrusza ramionami na medialne doniesienia dotyczące kolejnych skandali 34-letniego Amerykanina. Lista jego wybryków jest długa. 

Wystarczy cofnąć się do 2015 r., kiedy jadąc pod wpływem alkoholu, wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Spowodował wypadek, w którym ucierpiała kobieta w ciąży. A Jones zbiegł z miejsca zdarzenia.

- Już do tego nie wracam. To było cztery lata temu. Tamta dziewczyna na całej sytuacji zarobiła prawie milion dolarów i jestem przekonany, że jej sytuacja materialna zmieniła się całkowicie. Nie mówię, że to jest ok. Ale dostała szanse na nowe życie, a jej córka urodziła się zdrowa. To się po prostu stało i tyle - wspominał bez skruchy w 2019 r.

Kolejne wpadki z dopingiem, alkoholem, marihuaną, kokainą czy nielegalnymi wyścigami samochodowymi jedynie dopełniają obrazu Amerykanina, który niedawno został wyrzucony z macierzystego klubu, kultowego Jackson-Wink MMA, w którym trenował 12 lat. - To była dla mnie bolesna decyzja, bo traktuję go jako młodszego brata - mówił na łamach "The MMA Hour" trener Mike Winkeljohn.

Najmłodszy w historii mistrz UFC

Historia Jonesa przygnębia jeszcze bardziej, gdy uświadomimy sobie, że mowa nie o zwykłym rozrabiace, ale i wybitnym sportowcu. Jones w wieku 23 lat został najmłodszym w historii mistrzem UFC. Fani zachwycali się jego niezwykle widowiskowym stylem i wszechstronnymi umiejętnościami. Dziś ma 34 lata, a na koncie 27 walk i tylko jedną przegraną. I to przegraną na własne życzenie. 

W 2009 r. jego przeciwnikiem był Matt Hamill. Pierwsza runda dobiegała ku końcowi, a jego rywal był już praktycznie bezbronny. Kiedy wydawało się, że Jonesa od zwycięstwa dzielą sekundy, wtedy - z tylko sobie znanych powodów - faworyt przekroczył przepisy. Zaczął atakować przeciwnika w parterze serią ciosów łokciem w tył głowy. I został zdyskwalifikowany.

Ostatni raz do oktagonu wszedł w 2020 r., gdy pokonał Dominicka Reyesa i obronił pas z 2011 r. Na rozkładzie ma takie gwiazdy MMA jak Mauricio "Shoguna" Ruę, Alexandra Gustafssona, Daniela Cormiera, Ovince'a St. Preux, Glovera Teixeirę, Lyoto Machidę czy Vitora Belforta.

Walki z Jonesem chciał także Jan Błachowicz, ale Amerykanin - po wygranej nad Reyesem - stwierdził, że jedyne wyzwania czekają go już tylko w wadze ciężkiej. I choć od jego słów minęło kilkanaście miesięcy, to wciąż go nie zobaczyliśmy w klatce. I co najgorsze: nic nie wskazuje, że zobaczymy go w najbliższym czasie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.