Pod względem sportowym to miała być chyba najpoważniejsza walka na pierwszej gali Prime MMA. Przede wszystkim ze względu na Adama Soroko. Mierzącego dwa metry wzrostu 29-latka, z kryminalną przeszłością, który zyskał popularność po listopadowej gali The War. A nawet nie tyle gali, ile turnieju na gołe pięści, gdzie Soroko mógł odpaść już po pierwszej walce - został w niej zdyskwalifikowany za kopnięcie rywala w twarz. Później zastąpił jednak kontuzjowanego zawodnika i przegrał w finale dopiero po tym, jak kompletnie wycieńczony w przerwie stracił przytomność. Gdy się ocknął, chciał walczyć dalej, ale na to nie pozwolili sędziowie i lekarze.
W sobotę Soroko na pierwszej gali Prime MMA miał zmierzyć się Damianem Zduńczykiem. Bardziej znanym jako "Stifler", który stał się rozpoznawalny w 2015 roku, kiedy wziął udział w kontrowersyjnym reality show MTV "Warsaw Shore. Ekipa z Warszawy".
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
"Stifler", który jesienią 2020 r. w swoim debiucie w klatce przegrał z raperem Pawłem "Popkiem" Mikołajuwem, od początku zdawał sobie sprawę, że nie jest faworytem walki z Soroko. - Jaka była moja pierwsza myśl, kiedy dowiedziałem się, kto będzie moim rywalem? Że on mnie k**a zabije - śmiał się miesiąc temu w rozmowie z mma.pl.
Im bliżej było gali, tym "Stifler" był jednak bardziej pewny swego. Zapowiadał, że jest w stanie wygrać z Soroko. Nie przekonaliśmy się o tym, bo do tej walki ostatecznie nie doszło. Organizatorzy poinformowali o tym dopiero w trakcie sobotniej gali, kiedy przekazali, że została odwołana z "powodów zdrowotnych".
Komunikat był lakoniczny, bo nawet nie było wiadomo o zdrowie, którego z zawodników chodzi. Można się było jednak domyślać, że o Soroko, bo na początku gali nie pojawił się na prezentacji. Według nieoficjalnych informacji w ogóle nie było go na sobotniej gali. Tak pisał m.in. Michał "Boxdel" Baron. "Jóźwiak [Paweł Jóźwiak, właściciel federacji FEN, ale też Prime MMA]. Kiedy powiecie ludziom ze Soroko wypadł? Jak już ludzie kupią (PPV)? Nie pokazaliście go na prezentacji, bo uciekł z Łodzi, tak jak mówią wszyscy wasi zawodnicy, którzy do mnie dzwonili. Jesteś tragiczny koleś" - napisał na Twitterze "Boxdel", współwłaściciel konkurencyjnej federacji Fame MMA.
W trakcie gali organizatorzy przekazali, że walka Soroko ze "Stiflerem" odbędzie się w innym terminie. A to, że nie odbyła się w sobotę akurat z winy Soroko, wyjawił także sam "Stifler". - Mieliśmy o 16.30 próbę. Wtedy doszły do mnie pierwsze słuchy na ten temat. Usłyszałem, że on się boi, że ma jakieś lęki - powiedział "Stifler" w rozmowie z Mateuszem Kaniowskim.
"Stifler" zdradził, że po próbie pojechał do hotelu, by osobiście porozmawiać z Soroko, ale go nie spotkał. - No co? Nie wytrzymał tego. Bał się porażki ze "Stiflerem". Wcześniej wychodził do walki z chuliganami. Jakby przegrał, to co z tego? Nic. A tutaj? Gdyby przegrał ze mną, ległby w gruzach jego mit wielkiego wojownika - przyznał "Stifler".
Odwołanie tej walki sprawiło, że na pierwszej gali Prime MMA zobaczyliśmy nie 13, a 12 pojedynków. Choć mówiło się, że będzie ich nawet 14, gdyby faworyzowany Ziemowit Piast Kossakowski pokonał Jasia Kapelę. - Ja byłem gotowy, ale jego [Kossakowskiego] odwieźli do szpitala - powiedział Łukasz "Kamerzysta" Wawrzyniak, który w walce wieczoru potrzebował 11 sekund, by pokonać Łukasza "Lorda Kruszwila" Kruszela.
Po tej walce "Kamerzysta" miał zmierzyć się na gołe pięści właśnie z Kossakowskim. - Co zawiodło? Moja głowa. Przepraszam - powiedział Kossakowski, który przegrał z Kapelą w pierwszej rundzie i ostatecznie nie zawalczył z "Kamerzystą".