Wydawało się, że walka wieczoru na pierwszej w historii gali Prime MMA nie będzie miała za bardzo sportowego zaczepienia. Obaj to youtuberzy, którzy bardziej kojarzeni są z wrzucaniem - często kontrowersyjnych, szczególnie "Kamerzysta" - treści do internetu. A jednak. Choć walka potrwała zaledwie 11 sekund, jej zakończenie było mocne i efektowne.
Wygrał "Kamerzysta", który potężnym ciosem, a w zasadzie to serią ciosów - samych prawych sierpowych - od początku ruszył na 11 centymetrów niższego i 10 kilogramów lżejszego "Lorda Kruszwila". Od razu celował w jego głowę i w końcu przycelował - w okolice ucha. To po tym ciosie "Lord Kruszwil" padł na deski. I choć wstał z nich dość szybko - a jeszcze szybciej podszedł do niego przerażony "Kamerzysta" - powiedział po walce, że był zupełnie oszołomiony. - To był cios, który zgasił mi światło. Przez chwilę nie wiedziałem, co się dzieje - przyznał.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- To jakiś rekord. Nie przypominam sobie tak szybkiego zakończenia w walce wieczoru. Kilka lat temu był pojedynek Conora McGregora z Jose Aldo. I też to był szybki nokaut. Ale nie aż tak, bo Aldo padł po 14 sekundach, a nie 11 - mówił Tomasz Majewski, który wraz z Pawłem "Trybsonem" Trybałą komentował sobotnią galę Prime MMA. Historyczną, bo pierwszą, gdzie sportu - jak na fereakową federację - wcale nie było aż tak mało.
Zaczęło się kilka lat temu. Marta Linkiewicz zyskała gigantyczną popularność, kiedy w sieci pochwaliła się, że uprawiała seks z trzema raperami z Rae Sremmurd. Esmeralda Godlewska także chciała trafić na plotkarskie portale - najpierw występując w programie "Ex na plaży", później eksponując biust na Instagramie, a potem śpiewając z siostrą kuriozalną wersję świątecznej kolędy. Patostreamer Daniel "Magical" Zwierzyński zyskał obserwujących dzięki pijackim transmisjom na YouTube, w czasie których wyzywał i bił matkę i jej konkubenta, i w pijackim szale dewastował mieszkanie. A niedługo potem został skazany za popieranie nożownika, który zamordował prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Co łączy te wszystkie postacie? Że walczyły - bądź wciąż walczą - na freakowych galach MMA. A określenie patocelebryci pasuje do nich idealnie. Ale ci patocelebryci - co pokazuje przykład Linkiewicz - powoli zmienią się w celebrytów, którzy wciąż są amatorami, ale mocno aspirują, by zostać półprofesjonalnymi sportowcami. Trenują sporty walki, zmieniają swój styl życia i z gali na galę robią progres sportowy. O nowym zjawisku w sportach walki pisze Antoni Partum na Sport.pl >>