- Prime MMA, witamy w nowej rzeczywistości. Po tym wydarzeniu internet jutro zapłonie - zapowiadali organizatorzy nowej freakfightowej federacji sportów walki, która w sobotę zaliczyła swój debiut - w Atlas Arenie w Łodzi zorganizowała swoją pierwszą galę w historii.
Ostatecznie na Prime MMA zobaczyliśmy 12 walk, a nie 13. Choć mówiło się nawet, że może być 14, gdyby faworyzowany Ziemowit Piast Kossakowski pokonał Jasia Kapelę. - Ja byłem gotowy, ale jego odwieźli do szpitala - powiedział Łukasz "Kamerzysta" Wawrzyniak, który w walce wieczoru potrzebował 11 sekund, by pokonać Łukasza "Lorda Kruszwila" Kruszela.
To właśnie "Kamerzysta" miał walczyć z Kossakowskim. - Co zawiodło? Moja głowa - stwierdził Kossakowski, który przegrał z Kapelą w pierwszej rundzie i ostatecznie nie zawalczył z "Kamerzystą".
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
To była pierwsza walka, która się nie odbyła. Drugą było starcie Adama Soroko z Damianem "Stiflerem" Zduńczykiem. Już w trakcie gali organizatorzy przekazali, że ta walka nie odbędzie się z "powodów zdrowotnych". Lakoniczny komunikat, bo nawet nie było wiadomo, o którego zawodnika chodzi.
Choć można było się domyślać, bo Soroko nie pojawił się już na prezentacji. Według nieoficjalnych informacji w ogóle nie było go na gali. Tak pisał m.in. Michał "Boxdel" Baron. "Kiedy powiecie ludziom ze Soroko wypadł? Jak już ludzie kupią (PPV)? Nie pokazaliście go na prezentacji, bo uciekł z Łodzi, tak jak mówią wszyscy wasi zawodnicy, którzy do mnie dzwonili" - napisał na Twitterze "Boxdel", współwłaściciel konkurencyjnej federacji Fame MMA.
W Fame MMA wcześniej gwiazdą był też Kasjusz "Don Kasjo" Życiński. Teraz został on twarzą i współwłaścicielem Prime MMA. Ale nadal jest też zawodnikiem, bo w sobotę zawalczył na swojej gali. Stoczył pojedynek bokserski z Mateuszem "Muranem" Murańskim, którego kilka razy powalał ciosami na deski, ale go nie znokautował - "Don Kasjo" wygrał po czterech rundach jednogłośną decyzją sędziów.