Freakowe gale MMA bez problemu wypełniają największe polskie hale, a w internecie śledzi je po kilkaset tysięcy widzów. Ale co tu się dziwić, skoro rekordy popularności biją same konferencje prasowe. Dlaczego? Bo pełne są "dymów", tak kolokwialnie nazywają się konflikty między uczestnikami. I kiedy wydawało się nam, że już nic nas nie zaskoczy, to wtedy pojawiła się federacja Prime Show MMA, której twarzą jest "Don Kasjo", internetowy influencer, który dobrze sobie radzi w ringu.
Jednak bohaterem skandalicznej sytuacji z konferencji prasowej nie był "Don Kasjo" a Łukasz "Kamerzysta" Wawrzyniak. To słynny youtuber, który stoi za nagraniem i rozpowszechnianiem w Internecie filmu dokumentującego upadlanie niepełnosprawnego intelektualnie chłopaka. Podczas konferencji prasowej "Kamerzysta" przesadził z alkoholem, ale to nie może usprawiedliwiać jego skandalicznego zachowania. Podczas wulgarnej wymiany zdań z Piastem Kossakowskim, nagle rzucił kieliszkiem w jego kierunku. Oczywiście, nie trafił. To znaczy trafił, ale nie w Ziemowita, a w dziecko, które było na widowni i z bliska przyglądało się temu żenującemu przedstawieniu.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
Po tym incydencie rozpętała się duża awantura i musiała interweniować ochrona. Do "Kamerzysty" ruszyła ekipa Kossakowskiego oraz Robert Maruszak – trener MMA, którego córka ucierpiała po rzucie kieliszkiem. Organizatorzy raczej nie żałują skandalu, bo to się pewnie przełoży na lepszy wynik PPV. W rozmowie z "Super Expressem" Kasjusz Życiński przyznał wprost, że chociaż nie spodziewał się takiej awantury, to jest zadowolony. - Nigdy się tego nie spodziewam, ale cieszę się, że to wszystko naturalnie wychodzi. Jak ktoś nie oglądał, to niech sobie zobaczy powtórkę, bo ciężko jest to opisać słowami.
- Kiedy narożnik ruszył, to to było trochę niebezpieczne. Podszedłem, wyjaśniłem. Łukasz "Kamerzysta" też przeprosił. Czasami są takie emocje. Wszystko zostało wyjaśnione. Nie ma co tego rozpatrywać. Rozumiem "Kamerzystę". Też czasem głupoty robiłem. Tym bardziej, że on był "pod wpływem" – mówił "Don Kasjo".
Sam Życiński też będzie walczył na swojej gali. Jego rywalem będzie Mateusz Murański, który tak samo jak "Kasjo", walczył wcześniej w Fame MMA. - Znowu wychodzę nieprzygotowany, jak to na początku mojej kariery. Bawiłem się, wychodziłem do jakichś ogórków. Nie mam nic do Mateusza, ale go zniszczę. Chcę go skończyć przed czasem. Zabiorę go do świata, o którym nie ma pojęcia – odgraża się Życiński w rozmowie z "SE".
Jako że Prime MMA należy do "Don Kasjo", to nie było przynajmniej problemu z ustaleniem wynagrodzenia dla Życińskiego. - Najlepsze uczucie! W końcu będę mógł sobie dać tyle, ile będę chciał i będę usatysfakcjonowany – powiedział "Don Kasjo". Na pytanie, czy będzie to rekordowa gaża odpowiedział krótko: - Wiadomo.
Zaczęło się kilka lat temu. Marta Linkiewicz zyskała gigantyczną popularność, kiedy w sieci pochwaliła się, że uprawiała seks z trzema raperami z Rae Sremmurd. Esmeralda Godlewska także chciała trafić na plotkarskie portale – najpierw występując w programie "Ex na plaży", później eksponując biust na Instagramie, a potem śpiewając z siostrą kuriozalną wersję świątecznej kolędy. Patostreamer Daniel "Magical" Zwierzyński zyskał obserwujących dzięki pijackim transmisjom na Youtube, w czasie których wyzywał i bił matkę i jej konkubenta, i w pijackim szale dewastował mieszkanie. A niedługo potem został skazany za popieranie nożownika, który zamordował prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Co łączy te wszystkie postacie? Że walczyły - bądź wciąż walczą - na freakowych galach MMA. A określenie patocelebryci pasuje do nich idealnie. O nowym zjawisku w sportach walki pisze dziennikarz Sport.pl Antoni Partum >>