"Roberto "RoboCop" Soldić (20-3) się nie zatrzymuje! Chorwat o stalowych pięściach brutalnie znokautował Mameda Chalidowa i został nowym królem KSW, ale szału radości nie było. Zamiast ekstazy była przerażająca cisza. Cała hala w Gliwicach zamarła. Kibice zastanawiali się, czy Mamed w ogóle się przebudzi" - napisał dziennikarz Sport.pl, Antoni Partum po walce wieczoru na gali KSW 65.
15-lat młodszy od Mameda Chorwat, był w oczach bukmacherów faworytem starcia w Gliwicach. W sześciu ostatnich walkach pewnie wygrywał z mocnymi rywalami, w pięciu przypadkach przed czasem. I na sobotniej gali KSW kolejny raz nie zawiódł, nokautując legendę polskiej sceny MMA, Mameda Chalidowa.
Soldić, który miał już już pas wagi półśredniej (do 77 kg), w sobotę został także mistrzem wagi średniej (do 84 kg). - Co mogę powiedzieć? Nie świętuję. Mówiłem to już wcześniej i nie jestem zaskoczony. Wierzę w swoje ręce. Wierzę wierzę w moją kondycję i dziękuję za wsparcie - stwierdził Chorwat.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
I dodał: - Mamed to wieczna legenda. Jego imię nigdy nie "umrze", więc dziękuję mu za walkę.
Na koniec Soldić przyznał, że ma przed sobą kolejny cel. - Chcę zostać potrójnym mistrzem! Chcę się zmierzyć z Tomaszem Narkunem [mistrz wagi półciężkiej, czyli do 93 kg] - zakończył 26-letni Chorwat, który wygrał swój 20. pojedynek w karierze.
"Chorwat "Robocop" Roberto Soldić przeszedł do historii KSW, w największej gali tego typu w Europie. Przez nokaut w drugiej rundzie pokonał największego w historii KSW, Czeczena z polskim paszportem, 41-letniego Mameda Chalidowa. To był nokaut, o którym będzie się mówić przez wiele dni" - napisał chorwacki portal net.hr.