W październiku w Grecji odbywały się mistrzostwa Europy w taekwondo. Podczas zawodów z bardzo dobrej strony pokazała się rosyjska zawodniczka Aryna Biktimirowa, która pozostawiła wszystkie rywalki w pokonanym polu, sięgając po złoty medal.
Niestety był to ostatni sukces tej młodej i utalentowanej zawodniczki. W środę 1 grudnia nadeszły tragiczne informacje. Okazało się, że Aryna Biktimirowa nie żyje. Nie podano, co było przyczyną zgonu.
Głos na temat niezwykle przykrego zdarzenia zabrał trener Rosjanki, Daniel Gorbunow na łamach serwisu kp.ru. - Nie możemy zrozumieć, co mogło się stać z jej zdrowiem. Aryna nie miała żadnych przewlekłych chorób. Przed każdymi zawodami sportowcy są badani - powiedział trener.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
I dodał: - Kiedy Aryna została przebadana przed mistrzostwami Europy, była całkowicie zdrowa. To, co się stało, jest dla nas szokujące.
Według doniesień medialnych Biktimirowa zmarła w domu, w swoim rodzinnym mieście - Permie, w którym studiowała. Najpierw miała stracić przytomność, a później przestała oddychać. Niestety lekarzom nie udało się jej uratować po akcji reanimacyjnej.
Krewni Biktimirowej powiedzieli rosyjskiej gazecie, że nie zgłaszała ona złego samopoczucia, kiedy niedawno spędziła dzień wolny w domu. Media rosyjskie dodały, że młoda zawodniczka miała świszczący oddech tuż przed tragicznym zdarzeniem.
Jej uniwersyteccy trenerzy opisali jej śmierć jako "ogromną stratę" i powiedzieli, że otrzymali telefony z całej Rosji z kondolencjami. "Była prawdziwą gwiazdą. Nie tylko w sporcie, ale także muzyce i nauce. Wybrała dla siebie niestandardowy zawód, marzyła o zostaniu radiofizykiem. Miała przed sobą wspaniałą przyszłość" - podkreślili.