Rzymska klatka trzy metry na trzy, łokcie i pięć rund po trzy minuty. Słowem: walka na całego. Tego chciał Jacek Murański. - Aż dziwnie nam się komentuję tę walkę. Przecież tu w ogóle nie ma miejsca. Totalne szaleństwo. Oni zrobią krok i będą przy sobie. Nie wiem, czy w ogóle sędzia zdąży ucieć - zastanawiali się komentatorzy Fame MMA, a po chwili już nawet nie mówili, a krzyczeli do mikrofonu, bo walka była bardzo dynamiczna i efektowna.
- Co za wytrzymałość Jacka. Dostał tyle ciosów, a on stoi. Jeszcze się śmieje. No to jest niemożliwe. Co się tutaj dzieje - komentatorzy krzyczeli już w pierwszej rundzie, kiedy Tańcula porozbijał twarz Murańskiego. - Zero gardy u "Murana". Jego gardą jest po prostu głowa - zachwycali się dalej.
Twarz Murańskiego z każdym kolejnym ciosem była coraz bardziej zmasakrowana, ale się nie poddawał, choć niestety przy tym także faulował. - Arek, jesteś w stanie walczyć dalej? - pytał sędzia Tańculę w trzeciej rundzie, kiedy Murański ugryzł go w ramię, kiedy byli w zwarciu w parterze. - Jeszcze jedna taka sytuacja i go dyskwalifikuję - dodawał sędzia Piotr Jarosz.
Takiej sytuacji nie było, ale w czwartej rundzie Murański po raz drugi złapał się siatki i został zdyskwalifikowany. - Nie przyswajałem tego, że dotykam tej siatki - mówił zaraz po walce, jeszcze w oktagonie. A zapytany o to, dlaczego w trzeciej rundzie ugryzł Tańculę, odparł krótko: - Nie wiem, odruch.
Murański zaraz po walce zdradził, że wszedł do klatki z kontuzją lewej ręki. - Do zerwanej torebki łokciowej doszło zerwanie bicepsa. A w sobotę na usg w Gdyni okazało się, że doszło także do zerwania mięśnia dwugłowego w prawej nodze i naderwania w lewej. Wszedłem do klatki na własne ryzyko, ukrywając tę kontuzję. Teraz już nie ma co ukrywać, bo po walce kazali mi zdjąć tape'a i sami zobaczyli zerwany biceps - pokazywał Murański na lewą rękę już na backstage'u, gdzie rozmawiał z "Koloseum".
- Walczyłem z nim jedną ręką i po pięciu dniach przygotowań. Mogłem się napier***ać dziesięć rund. Nie ma ch**a, nie powaliłby mnie. Nie ma takiej opcji. Nikt mnie nie powali. Chyba że miałby cegłę w ręku - dodawał 52-letni Murański, aktor i ojciec Mateusza Murańskiego, który w ostatniej chwili zastąpił syna w klatce.
"Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl"
To właśnie młodszy z Murańskich miał w sobotę zrewanżować się Tańculi za majową porażkę na gali Fame MMA. - Przecież to są jakieś żarty. Zwycięzca nie może się podnieść, o co tutaj chodzi? Ja wygrałem tę walkę, jednogłośnie! Co mogę ci więcej powiedzieć? Wszystko masz za sobą, zaraz go wyniosą na noszach! To jest śmiech na sali, to są jakieś jaja, ale walić ten werdykt - krzyczał wtedy do mikrofonu młodszy Murański.
O jego konflikcie z Tańculą media rozpisują się od wielu miesięcy. Obaj byli kiedyś dobrymi znajomymi, może nawet przyjaciółmi. Razem grali w serialu "Lombard. Życie pod zastaw", a kolegowali się także poza planem, chodzili na wspólne imprezy. Po jednej z nich Murański został jednak nagrany w kompromitującej sytuacji. Wraz z ojcem Jackiem - także aktorem - oskarżyli Tańculę o to, że dosypał coś "Muranowi" do drinka, a potem celowo skompromitował (więcej tutaj).