- Przecież to są jakieś żarty. Zwycięzca nie może się podnieść, o co tutaj chodzi? Ja wygrałem tę walkę, jednogłośnie! Co mogę ci więcej powiedzieć? Wszystko masz za sobą, zaraz go wyniosą na noszach! To jest śmiech na sali, to są jakieś jaja, ale walić ten werdykt - krzyczał do mikrofonu Mateusz "Muran" Murański na majowej gali Fame MMA.
A za jego plecami w asyście trenerów i ratowników medycznych leżał Arkadiusz "Aroy" Tańcula. Nieprzytomny i skrajnie wyczerpany, ale zwycięski, bo to jego po trzech rundach sędziowie jednogłośnie wskazali jako zwycięzcę.
"Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl"
Murański od razu zażądał rewanżu. Miało do niego dojść na Fame MMA 12, ale na drodze stanęła kontuzja szyi. Na razie nie wiadomo, czy w ogóle ta walka kiedykolwiek się odbędzie. Ale wiadomo, że w sobotę z Tańculą zawalczył Jacek Murański - ojciec Mateusza, który także jest z Tańculą od dawna skonfliktowany (więcej tutaj).
Klatka trzy metry na trzy, łokcie i pięć rund po trzy minuty. Słowem: walka na całego. Tego chciał Murański. - Aż dziwnie nam się komentuję tę walkę. Przecież tu w ogóle nie ma miejsca. Totalne szaleństwo. Oni zrobią krok i będą przy sobie. Nie wiem, czy w ogóle sędzia zdąży ucieć - zastanawiali się komentatorzy, a po chwili już nawet nie mówili, a krzyczeli, bo walka była wybitna.
- Co za wytrzymałość Jacka. Dostał tyle ciosów, a on stoi. Jeszcze się śmieje. No to jest niemożliwe. Co się tutaj dzieje - krzyczeli już w pierwszej rundzie, kiedy Tańcula porozbijał twarz Murańskiego. - Zero gardy u "Murana". Jego gardą jest po prostu głowa - zachwycali się w drugiej rundzie, kiedy Murański został ukarany minusowym punktem za dotknięcie siatki.
Twarz Murańskiego była już zmasakrowana, ale się nie poddawał. No i też niestety faulował. - Arek, jesteś w stanie walczyć dalej? - pytał sędzia Tańculę w trzeciej rundzie, kiedy Murański ugryzł go w ramię, kiedy byli w zwarciu w parterze. - Jeszcze jedna taka sytuacja i go dyskwalifikuję - dodawał sędzia Piotr Jarosz.
Takiej sytuacji nie było, ale w czwartej rundzie Murański znowu złapał się siatki i został zdyskwalifikowany. - Nie przyswajałem tego, że dotykam tej siatki - mówił po walce. A zapytany o to, dlaczego w trzeciej rundzie ugryzł Tańculę, odparł: - Nie wiem, odruch. Gdyby sędzia mnie nie zdyskwalifikował, walczyłbym dalej. Pięć rund, a nawet, gdyby było trzeba, to i dziesięć - dodał Murański, który zdradził, że wszedł do klatki z kontuzją lewej ręki.