- Wierzysz mi teraz? To ja jestem królem - krzyczał Chamzat Czimajew, który z szefem organizacji UFC Daną White'em rozmawiał, kiedy trzymał w powietrzu Jinglianga Li. Dopiero po kilku sekundach go obalił i poddał efektownym duszeniem zza pleców. "Uczynił z rywala amatora" - pisze o tej walce portal InTheCage.pl. A internauci dodają: "Boże, jakie to było przerażające. Barbarzyństwo i szaleństwo w jednym. Jesteś cholernie dobry, bracie".
"Czimajew wygląda na skazanego na sukces w UFC. Jego dzika siła jest naprawdę imponująca" - pisze "SPORTbible" o 27-letnim Czeczenie i przypomina, że dla Czimajewa była to dopiero czwarta walka w UFC.
"Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl"
- Wszyscy. Przyszedłem tutaj dla wszystkich - powiedział Czimajew po czwartej wygranej w UFC, kiedy jeszcze w oktagonie został zapytany o to, z kim chciałby walczyć w następnej walce. - Zabijam wszystkich. Jestem mistrzem. Jestem królem - wykrzyczał po chwili.
Czimajew walczy teraz w kategorii półśredniej. - Dla mnie to też nie ma znaczenia. Czekają na mnie dwie kategorie wagowe: średnia lub półśrednia. Mogę też wyjść i walczyć w półciężkiej. Robiłem sparingi z zawodnikami, którzy są w TOP 10 tej kategorii. Nie chcę podawać konkretnych nazwisk, ale oni dzięki sparingom ze mną wiedzą, co potrafię - powiedział Czimajew w kwietniu, kiedy zapytany został właśnie o to, czy mógłby przejść do kategorii półciężkiej, gdzie mistrzem jest Jan Błachowicz.
Polak w sobotę na gali UFC 267 w Abu Zabi broni mistrzowskiego pasa w walce z Gloverem Teixeirą. Relację na żywo można śledzić tutaj >>