Jan Błachowicz po raz ostatni widziany był w oktagonie w marcu. Polak zmierzył się wtedy na gali UFC 259 w Las Vegas z Nigeryjczykiem Israelem Adesanyą w swojej pierwszej obronie pasa mistrzowskiego w wadze półciężkiej. 32-latek wygrał ten pojedynek na punkty po jednogłośnej decyzji sędziów.
Już 30 października natomiast Błachowicz stanie do swojego drugiego pojedynku w obronie pasa mistrzowskiego. Zmierzy się wtedy z na gali UFC 267 w Abu Zabi z Brazylijczykiem Gloverem Teixeirą. 42-latek obecnie zajmuje 1. miejsce w rankingu wagi półciężkiej UFC. - Teixeira będzie się pchał do przodu, więc ważna będzie czujność i praca nóg, a także skutecznie kontrowanie, choćby ciosami podbródkowymi. Stosuje brudny boks. Pamiętajmy jednak, że Janek jest zawodnikiem stójkowym i to mistrzem świata. Mocno kopie, a siła pięści też jest znacząca - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami Robert Złotkowski, trener Błachowicza od boksu i kickboxingu.
Sam Błachowicz zapewnia jednak, że nie obawia się Teixeiry, ponieważ jest świetnie przygotowany do pojedynku. Polak ma już za sobą ostatnie sparingi. - Obóz przebiegał zgodnie z planem, właśnie zakończyliśmy okres sparingowy. Obyło się bez urazów, w sobotę lecimy do Abu Zabi i mamy jeszcze dziesięć dni, by złapać świeżość. Bo sparingpartnerzy dopisali, a forma jest - zapewnił Polak. - Do każdej walki podchodzę tak samo poważnie, z trenerami wszystko mamy dopracowane na sto procent. Traktuję to zadanie jako największe wyzwanie w karierze, ale ono rzeczywiście się nim okaże? Odpowiem po walce. Jestem gotowy na 25 minut boju i pamiętam, że to może być ostatnia szansa Glovera na wywalczenie pasa. Zrobi wszystko, by go zdobyć, dlatego muszę być gotowy. I jestem - dodał.
Na koniec Jan Błachowicz zapowiedział, że zamierza znokautować swojego najbliższego przeciwnika i ma już na to konkretny plan. - Wizualizuję sobie nokaut w drugiej lub trzeciej rundzie i będę go szukał. Ale wizualizacja to jedno, a pojedynek drugie. Dopracowywaliśmy techniki, z których użyciem mam walczyć z Gloverem w parterze, niwelować jego umiejętności na macie i samemu zbierać małe punkciki... Poprosiliśmy o pomoc specjalistów od brazylijskiego jiu-jitsu, aby nie dać się niczym zaskoczyć. Nie mogę obawiać się tego elementu rywalizacji, bo wtedy zablokowałbym się w stójce, a walka stałaby się... bezpłciowa. Wiem, że sobie poradzę. A samemu obalić Teixeirę też będę w stanie - tłumaczył "Cieszyński Książe".