W nocy ze środy na czwartek w Las Vegas odbyła się gala Dana White's Contender Series. Walczący na niej zawodnicy mieszanych sztuk walki walczą tam o swój wymarzony kontrakt w najpopularniejszej federacji na świecie, czyli UFC.
Podczas ostatniej gali kibice mogli obejrzeć kilka dobrych pojedynków i świetnie wyprowadzonych ciosów. Najwięcej emocji wzbudziło jednak starcie Wiaczesława Borszczewa z Chrisem Duncanem. Obaj zawodnicy od samego początku toczyli wyrównany i zacięty bój, wyprowadzając wiele dokładnych ciosów i kopnięć, ale pierwsza runda nie przyniosła żadnego rozstrzygnięcia.
Jednak już na początku drugiej rundy poznaliśmy zwycięzcę tego pojedynku. Borszczew precyzyjnie skontrował Duncana, uderzając go celnym lewym prostym, po czym ten opadł bezwładnie na matę. Rosjanin doskoczył jeszcze do leżącego przeciwnika, ale sędzia szybko go powstrzymał i bez żadnych wątpliwości zakończył walkę.
Wiaczesław Borszczew oszalał z radości i na środku oktagonu odtańczył kozacki taniec. Był to dla niego już trzeci z rzędu wygrany pojedynek, co oznaczało, że Rosjanin spełni swoje marzenie i podpisze kontrakt z UFC. Właściciel federacji Dana White, który oglądał z bliska tę walkę, nie miał po niej żadnych wątpliwości, że 29-latek zasłużył na szansę.
Dla jego przeciwnika Chrisa Duncana była to natomiast pierwsza porażka w zawodowej karierze. Wcześniej był niepokonany w siedmiu pojedynkach, a w jednym z nich znokautował między innymi Polaka Mateusza Piskorza na gali Bellator 240.