Sylwester Wardęga przegrał swoją walkę z Dannym Ferrerim. Obaj zawodnicy zmierzyli się w formule bokserskiej w małych rękawicach. Decyzję o tego rodzaju walce podjęto po tym, jak Wardęga w trakcie przygotowań do walki MMA zerwał więzadła w kolanie. Była to druga porażka uczestnika Fame MMA z rzędu.
- Jeżeli chodzi o te walki, to chyba coś jest z psychiką. Czas chyba kończyć. Słowo się rzekło. Mówiłem, że odchodzę z federacji po porażce. Są też inne federacje - mówił jeszcze w oktagonie Sylwester Wardęga. Teraz wszystko wskazuje na to, że jego słowa nie znajdą potwierdzenia.
Sylwester Wardęga napisał na instagramowej relacji, co jest główną przyczyną odejścia ze sportów walki. Okazuje się, że to nie kontuzja kolana, a choroba, z jaką zmaga się 31-latek. - To była moja ostatnia walka. Zrobiłem wszystko by wejść do oktagonu z dobrym cukrem. Przez 2h utrzymywałem 120-130 mg/dl, ale pod wpływem stresu i adrenaliny na czas walki podniósł się do 320 - czytamy na Instagramie.
- Lekarz mi powiedział po walce, że to adrenalina i z cukrzycą nie powinienem walczyć, bo ciężko kontrolować stres i adrenalinę. Gdy mam wysoki cukier to spinają mi się bardzo mięśnie i szybko się męczę. Mogę nauczyć się trzymania gardy, ale cukrzycy nie przeskoczę nigdy. Walki nie są dla mnie - dodał Sylwester Wardęga.