O niebywałej historii Kiryła Tereszyna znanego jako "rosyjski Popeye" pisaliśmy kilka miesięcy temu. Młody Rosjanin zasłynął z monstrualnych bicepsów. Osiągnął je nie dzięki pracy na siłowni, ale poprzez wstrzykiwanie sobie w mięśnie wazelinę. W każdym z bicepsów znajdowały się po trzy litry tej substancji. Tego typu zabiegi są bardzo groźne dla zdrowia i młodemu Rosjaninowi groziła amputacja ręki, a nawet śmierć.
W ostatnim latach Tereszyn przeszedł już dwie operacje, by usunąć martwe mięśnie i skórę. - Poddałem się operacjom, aby pozbyć się tego koszmaru. Kiedy miałem 20 lat, zrobiłem to z powodu własnej głupoty. Nie myślałem o konsekwencjach - wyjaśniał.
Bicepsy Tereszyna wciąż wyglądają jednak nienaturalnie i zalega w nich płyn. Nadal są także zagrożeniem dla jego zdrowia, a dowodem na to była sytuacja sprzed kilku tygodni. Mimo ostrzeżeń lekarzy o tym, że uprawianie sportów walki może być dla niego niebezpieczne, Tereszyn brał udział w walkach MMA. W nowym sporcie bez powodzenia zadebiutował w 2019 roku.
Kilka tygodnie temu w czasie jednej z walki Tereszynowi pękł mięsień. Na opublikowanym przez niego filmie Kirył pokazuje, jak z jego opuchniętego bicepsa wypływa płyn. Do urazu doszło w pozornie niegroźnej sytuacji - Rozerwałem mięsień podczas walki. To już koniec kariery - stwierdził Rosjanin po ostatnim zdarzeniu.
W tym tygodniu Tereszyn poinformował o tym, że przygotowuje się do trzeciej operacji w lewym bicepsie.