Polski kickboxer przed życiową szansą! Zawalczy z legendą K1! "To dzięki Legii Warszawa"

Arkadiusz Wrzosek, czołowy polski kickboxer, zmierzy się z Badrem Harim, legendą K1. - Większość tego, co osiągnąłem zawdzięczam Legii. To ona ukształtowała mnie jako człowieka - mówi Wrzosek w rozmowie ze Sport.pl.

Już 4 września w Rotterdamie Arkadiusz Wrzosek, czołowy polski kickboxer, stoczy najważniejszą walkę w karierze. Jego rywalem na gali Glory 78 jest Badr Hari, prawdziwa legenda K1. Marokański-holenderski zawodnik to były mistrz K-1, It's Showtime oraz finalista K-1 World Grand Prix z 2009 roku. Stoczył aż 122 walki, z których 106 wygrał (w tym 92 przez nokaut). Polak ma na koncie 18 walk, w tym 13 zwycięstw i pięć porażek.

Antoni Partum: Czy Badr Hari to najtrudniejszy rywal w twojej karierze?

Arkadiusz Wrzosek: - Walka z Badrem Harim to zdecydowanie największa walka w moim życiu. To legendarny zawodnik nie tylko w historii kickboxingu, ale ogólnie w sportach walki. Natomiast nie uważam, że to mój najtrudniejszy rywal. Walczyłem trzy lata temu z Benjaminem Adegbuyim [Polak przegrał na punkty], który Hariego ostatnio pokonał. I właśnie to była moja najcięższa walka. Adegbuyiego wylosowałem w pierwszej walce na turnieju Glory 62, gdy był wówczas numerem dwa na świecie. Zdominował mnie swoją przewagą warunków fizycznych.

Zobacz wideo "Szykowałem się do ślubu i zostałem zatrzymany. Zrujnowano mi życie". 14 miesięcy koszmaru

Gdzie widzisz swoją szansę w starciu z Harim? Czy widzisz u niego jakieś luki?

- Przed walką nie chciałbym rozmawiać na temat mankamentów, czy braków mojego rywala. Na pewno widzę wraz z całym moim teamem szansę i możliwości, by skończyć walkę jeszcze przed czasem. Jestem pewny siebie. Jeszcze kilka lat temu u Hariego było bardzo trudno znaleźć jakieś braki. Dziś jest już inaczej. Jego organizm może być zmęczony tym sportem. I właśnie to, że jest trochę wyeksploatowany, będę chciał wykorzystać. W tym upatruje swojej szansy. Moim celem jest zmęczenie go i znokautowanie.

Jednak wciąż zdecydowanym faworytem bukmacherów jest Hari.

- To żadna niespodzianka, bo Badr Hari wciąż jest Badrem Harim. Też miałem półtoraroczną przerwę od występów, co było oczywiście spowodowane koronawirusem. W poprzednim roku przełożono mi trzy walki. Tylko ja i moi sparingpartnerzy, wiemy w jakiej jestem dyspozycji. Czuję się o wiele mocniejszy niż dwa lata temu, ale bukmacherzy o tym nie wiedzą. Ale prawda jest też taka, że Badr Hari byłby faworytem w walce z każdym zawodnikiem na świecie. I nie ma w tym żadnej niespodzianki, a tak, teraz pojawia się szansa dla kibiców na zarobienie dużych pieniędzy.

Żałujesz, że tak późno zacząłeś trenować?

Zacząłem trenować w wieku 18 lat, pierwsze walki odbyłem jako 19-letni chłopak, ale nie żałuję tego. Sporty walki są szczególną dyscypliną, gdzie wielu zawodników, nawet tych najlepszych kickbokserów  z organizacji Glory, zaczynało trenować dosyć późno. Może ze dwóch albo trzech z kickbokserskiej czołówki wagi ciężkiej zahaczyło o starty juniorskie. Reszta zaczynała zdecydowanie później. Specyfika sportów walki sprawia, że często zdarza się szybkie wypalenie, z którym młodzi zawodnicy sobie nie radzą. Albo nie wytrzymują psychicznie. Ja natomiast zacząłem, gdy już wiedziałem, że chcę to robić. Po roku treningów wygrałem jeden z amatorskich turniejów. Co dało mi pewność, że dam radę i do tego się nadaję.  Do sportów walki potrzeba czegoś więcej niż tylko umiejętności technicznych. Ja zacząłem traktować ten sport poważnie będąc już w pełni świadomym człowiekiem.

Dlaczego kickboxing od tylu lat jest w cieniu boksu i MMA?

- Boks jest trochę inną kategorią, bo ciężko rywalizować z czymś, co istnieje od ponad stu lat na rynku i jest wielbione przez ogromne rzesze ludzi na całym świecie. Jeśli jednak chodzi o MMA, to paradoks polega na tym, że zadając podobne pytanie 20 lat temu, musiałbyś je odwrócić. To kickboxing był bardziej popularny. MMA stało się modne, bo zostało doskonale ograne marketingowo. W kickboxingu jest nieco inaczej. Oprócz Glory, nie ma drugiej tak prężnie działającej organizacji. Natomiast co ciekawe, jeśli zadałbyś podobne pytanie Holendrowi, to ten mocno by się zdziwił. W Holandii kibice żyją kickboxingiem. Jeśli chodzi o różnice między kickboxingiem a MMA, to myślę, że w walce MMA łatwiej jest oszukać widza oraz ukryć brak własnych umiejętności. Mówię oczywiście o walkach popularnych freaków. W kickboxingu jest to praktycznie niemożliwe. Tej dyscypliny nie da się promować walkami freaków. Jeśli jesteś słaby i nie masz umiejętności, od razu to widać i od początku walka wygląda bardzo słabo. W kickboxingu na wysokim poziomie jest bardzo wąskie grono zawodników.

A ty przejdziesz kiedyś do MMA?

- Nie wykluczam tego. Byłbym bardziej skłonny do zmiany dyscypliny, gdybym w kickboxingu nie był w tym miejscu, w którym jestem. Będąc w czołówce Glory, nawet po walce z Badrem Harim, byłoby głupio iść do MMA. Tym bardziej, że przez pierwsze walki musiałbym się liczyć, że jestem gdzieś w dolnej części różnych klasyfikacji i musiałbym się wspinać i budować swoją markę.

Stoczyłeś jedną walkę bokserską na gali Andrzeja Fonfary. Sparowałeś też z Adamem Kownackim. Jak to wspominasz? 

- Trenowałem z Adamem Kownackim, przygotowywałem się wspólnie z Andrzejem Fonfarą do gali, na której wspólnie występowaliśmy i obaj wygraliśmy. Dziś uważam że ta walka wyglądałaby na pewno inaczej, ale też zawalczyłbym w inny sposób. Od tamtej pory bardzo poprawiłem się boksersko, ale jednak ogólnie nie czuję tego w stu procentach. Ja uwielbiam kopać i wolę taki styl. Nie chciałbym tego zmieniać. Skupiam się na K1.

 

Czym jest dla Ciebie Legia? Widać, że jesteś do niej bardzo przywiązany.

- Z Legią jestem związany od urodzenia. Nie nazwałbym tego jednak nigdy zajawką, bo to oznaczałoby coś chwilowego. Legia nie jest fanaberią. Wychowałem się na Powiślu, od kiedy mogłem poruszać się po mieście samodzielnie chłonę bycie legionistą. Chodzę na mecze Legii. To miłość, która jest przekazywana od dzieciństwa. Legioniści są moimi braćmi, na wyjazdach byliśmy już wszędzie i to naprawdę jest niepowtarzalny klimat. Nie będę tego ukrywał, ale większość tego co osiągnąłem zawdzięczam Legii. To ona ukształtowała mnie jako człowieka i również zbliżająca się walka będzie miała miejsce w dużej części dzięki niej.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.