Polska olimpijka odpaliła bombę. Burza w kolejnym związku. "Mamy dość!"

Zawodnicy kadry narodowej w judo wystosowali list otwarty do prezesa Polskiego Związku Judo, Jacka Zawadki. W liście krytykują ostatnią kadencję prezesa i apelują o zaprzestanie ubiegania się o reelekcję. Lista zarzutów jest niezwykle długa.

List otwarty do prezesa PZJudo Jacka Zawadki został opublikowany na profilu na Facebooku Beaty Pacut, polskiej judoczki i uczestniczki igrzysk olimpijskich. "Z wieloma kolegami i koleżankami z kadry wytrzymaliśmy 5 lat traktowania nas przedmiotowo, dlatego postanowiliśmy opublikować poniższy list otwarty do Prezesa Jacka Zawadki. Mamy dość walki z władzami Polskiego Związku Judo i jego destrukcyjnym systemem poza tatami. Chcemy mieć zapewniony dobry system szkolenia i odpowiednich ludzi na stanowiskach. Pan Jacek Zawadka nie zapewnił tego przez całą swoją kadencję i w naszej ocenie nie zrobi tego przez kolejną" – napisała w poście, pod którym znajduje się skan listu.

Zobacz wideo

Na wstępie zawodnicy zaznaczają, że list jest odpowiedzią na list autorstwa Jacka Zawadki z 26 lipca, w którym zgłasza on swoją kandydaturę na stanowisko prezesa Polskiego Związku Judo. To byłaby jego druga kadencja – pierwsza rozpoczęła się ponad cztery lata temu. "Najważniejszym dokonaniem tej kadencji jest niewątpliwie 6 kwalifikacji naszych zawodniczek i zawodników na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Wierzę, że kolejne dni startu naszych zawodników na Igrzyskach przyniosą nam wiele satysfakcji i mocno trzymam kciuki za ich sukces" – napisał w swoim liście prezes PZJudo.

Polscy judocy uderzają w prezesa związku. Długa lista zarzutów

"Prosimy nie przypisywać sobie w całości naszych sukcesów na potrzeby Pana kampanii wyborczej. W głównej mierze jest to sukces nasz oraz naszych trenerów klubowych, a także innych podmiotów finansujących nasze starty w tym: Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, Wojska Polskiego, indywidualnych sponsorów, klubów. Kwalifikacje uzyskaliśmy pomimo wielu negatywnych działań PZJudo, o których piszemy poniżej" – czytamy w liście podpisanym przez 20 polskich judoków i judoczek.

"W tym kontekście Pana 'zasługą' jest wyznaczenie Pana Mirosława Błachnio na stanowisko trenera Kadry Narodowej Seniorek i Seniorów, który w czasie swojej kadencji potrafił zniechęcić do własnej osoby wszystkich zawodników reprezentujących Polskę na IO w Tokio. Przypominamy, iż w trakcie tego turnieju żaden judoka nie wyszedł do walki przy asyście pana Błachnio. Doskonale zdając sobie sprawę z tego, iż obecność pana Błachnio nie będzie konieczna, promował Pan jego wyjazd na igrzyska kosztem trenerów klubowych niektórych olimpijczyków"

Następnie judocy wymieniają przykłady, które mają świadczyć o tym, że prezes PZJudo utrudniał sportowcom start w igrzyskach olimpijskich. Sportowcy twierdzą, że Zawadka zablokował start Karoliny Pieńkowskiej, Macieja Sarnackiego i Piotra Kuczery na MŚ w Tokio w 2019 roku, przez co pozbawił ich szans na zdobycie medalu na tej imprezie, a co za tym idzie, awansu na IO. "W tym czasie w/w zawodnicy zajmowali wysokie pozycje w rankingu światowym" – czytamy. Ponadto judocy zwracają uwagę na nowe kryteria kwalifikacji do imprez mistrzowskich, przez co trener mógł decydować o składzie kadry niezależnie od osiąganych wyników. Na dodatek osoby, którym nie odpowiadała współpraca z trenerem Błachnio, musiały opłacać swoje wyjazdy na zgrupowania i turnieje ze środków klubowych lub prywatnych.

Kolejnym zarzutem do prezesa jest to, w jaki sposób zarządza związkiem finansowo. W swoim liście Jacek Zawadka chwali się, że spłacił milion złotych długu. "W związku z tym, że w pierwszej kadencji bardzo dużo energii poświęciłem na spłatę zadłużenia związku, w kolejnej – mając stabilność finansową – chcę koniecznie podnieść jakość szkolenia judo w Polsce" – napisał Zawadka.

"Mamy rozumieć, iż otrzymaliśmy niższą jakość szkolenia i poświęcono nasz wysiłek na spłatę długu, tak aby kolejne pokolenia miały lepiej?" – dopytują się judocy.

Trener judoków pod ostrzałem. Trójka zawodników pozwała go do sądu

Na tym lista zarzutów się nie kończy. Wręcz przeciwnie – to dopiero początek. Judocy uderzają też w trenera Błachnio, protegowanego przez Zawadkę. "Poprzez swoje manipulacje, dyskryminowanie zawodników, kłamstwa, aroganckie zachowanie, a przede wszystkim brak troski o organizmy zawodników, stracił zaufanie czołowych reprezentantów Polski doprowadzając wielu z nich do przedwczesnego zakończenia kariery" – napisano w liście. Dodano, że przeciwko trenerowi na drogę sądową wkroczyła trójka zawodników.

Następnie judocy zwracają uwagę na niepoważne traktowanie sportowców przez władze związku. Według zawodników mistrzyni Europy seniorek Beata Pacut, po powrocie do kraju zastała pustą halę przylotów, bo nikt ze związku nie pofatygował się jej przywitać. Inny z zawodników po trzech latach turniejów kwalifikacyjnych dostał papierek z nominacją zamiast nagrody finansowej, a o występie Julii Kowalczyk, która zajęła siódme miejsce w kategorii do 57 kg, trener kadry miał powiedzieć, że to porażka i wina trenera klubowego.

"Ignorowanie narastających konfliktów pomiędzy trenerem kadry a czołowymi zawodnikami i ich trenerami klubowymi, akceptowanie nieuczciwej konkurencji, ograniczanie finansowania czołowych zawodników w najważniejszym okresie kwalifikacji olimpijskich, to tylko niektóre sytuacje z zakresu pańskiej kadencji" – wymieniają zawodnicy.

"To wszystko nie pozwala patrzeć z optymizmem na przyszłość polskiego judo. Z tego względu apelujemy do Pana o wzięcie odpowiedzialności za zaistniałą sytuację i niekandydowanie na stanowisko prezesa w nadchodzących wyborach PZJudo" – takimi słowami kończy się list.

Więcej o: