Przed tygodniem Rose Namajunas w efektownym stylu odzyskała pas mistrzyni UFC w wadze słomkowej. 29-letnia zawodniczka w kapitalny sposób, już w 1. rundzie pokonała dotychczasową mistrzynię - Weili Zhang. Dla Chinki, ostatniej pogromczyni Joanny Jędrzejczyk, była to dopiero druga porażka w karierze, pierwsza w UFC i pierwsza od blisko ośmiu lat.
Zwycięstwo Namajunas sprawiło, że Amerykanka jako pierwsza w historii dwukrotnie sięgnęła po mistrzowski pas w wadze słomkowej. Po raz pierwszy Namajunas dokonała tego w listopadzie 2017 roku, kiedy znokautowała Jędrzeczyk. Amerykanka straciła pas w maju 2019 roku, przegrywając z Jessicą Andrade, której zrewanżowała się rok później.
Nic więc dziwnego, że po walce z Zhang w szatni Namajunas panowały kapitalne nastroje. Amerykanka z uśmiechem na ustach przyjmowała kolejne gratulacje od zawodników UFC. W doskonałym nastroju był też jeden z jej trenerów i prywatnie partner, Pat Barry, który poinformował zawodniczkę o jej osiągnięciu.
- Kocham Joannę, ale ona się wścieknie - powiedziała z uśmiechem na ustach Namajunas. Barry pozwolił sobie też na przedrzeźnianie naszej zawodniczki. - Mówiła: dajcie mi obojętnie kogo, chcę zwyciężczynię - śmiał się Barry, przypominając słowa Polski sprzed walki Zhang z Namajunas. Wszystko to obejrzeliśmy w najnowszych kulisach gali UFC 261.
W obozie Amerykanki pojawiło się sporo śmiechu. Być może dlatego, że 29-latka już dwukrotnie walczyła z Jędrzejczyk i obie walki wygrała. Po pierwszej, wspominanej walce z listopada 2017 roku, zawodniczki spotkały się w rewanżu w kwietniu 2018 roku. W drugiej walce Amerykanka wygrała jednogłośną decyzją sędziów po pięciorundowym pojedynku.