Hibikiryu był tylko przydomkiem zawodnika, bo naprawdę nazywał się Mitsuki Amano. Japończyk zmarł w środę z powodu ostrej niewydolności oddechowej. Był hospitalizowany od 26 marca tuż po swojej walce w sumo, w której doznał fatalnego upadku.
Podczas walki sumo zawodnik zaliczył nieszczęśliwy upadek na głowę. Po przetransportowaniu go do szpitala w Tokio był przytomny, ale kilka tygodni po feralnym upadku jego stan zaczął się nagle pogarszać. W środę niestety poinformowano o jego śmierci. "Niestety, Hibikiryu zmarł z powodu komplikacji po uderzeniu w głowę podczas wiosennego turnieju sumo" - czytamy na Twitterze.
"Niech jego dusza spoczywa w pokoju, wyrażamy szczerą wdzięczność za jego wkład w sport" - przekazało Japońskie Stowarzyszenie Sumo w oświadczeniu. Jego śmierć z powodu ostrej niewydolności oddechowej wywołała wezwania do zmian i bardziej rygorystycznych środków bezpieczeństwa.
"Dlaczego stowarzyszenie sumo może tak lekko traktować życie i zdrowie?" - napisał jeden z japońskich użytkowników Twittera. "Tego się obawiałem" - dodał Mikito Chinen, lekarz, w kolejnym tweecie.
Przedstawiciele stowarzyszenia Sumo poinformowali, że przez kilka minut po upadku Hibikiryu nie otrzymał pomocy medycznej. Obrazki, które obiegły internet, na których leżał nieruchomo, wywołały szok. Eksperci wskazali, że powinien zostać od razu przebadany przez wyspecjalizowanych lekarzy, który postawiliby diagnozę ws. możliwego urazu jego kręgosłupa.
"Związek przyczynowy między śmiercią zapaśnika a jego kontuzją nie jest w tym momencie jasny - powiedziała rzeczniczka stowarzyszenia sumo. "Jeśli chodzi o ulepszanie systemów ratownictwa medycznego, poinformujemy o tym, kiedy oficjalnie o tym zdecydujemy" - dodała.