Jak pech, to pech. Izu Ugonoh, po pokonaniu Quentina Domingosa, szykował się do swojej drugiej walki w KSW, ale miał pecha. Jego pierwotny rywal Thomas Narmo wypadł z powodu złamania żeber. Kolejnym przeciwnikiem Polaka o nigeryjskich korzeniach miał być Ugur Ozkaplan, ale u Niemca wykryto koronawirusa i też nie zawalczy na sobotniej gali KSW 60. We wtorek Izu poznał nowego rywala, którym został Marek Samociuk, pierwszy mistrz Wotore, a więc federacji zajmującej się walkami MMA na gołe pięści.
Od początku wydawało się, że walka nie potrwa zbyt długo. Już w pierwszej rundzie, po trzech minutach, Ugonoh popisał się serią kilkudziesięciu ciosów, po których wszystko wskazywało na to, że walka zostanie zakończona. Samociuk znalazł się w niesamowitych opałach, jednak Ugonoh nie potrafił zakończyć pojedynku swoim zwycięstwem - w decydujących ciosach brakowało precyzji.
Samociuk tylko w sobie znany sposób przetrwał tę serię. Na sam koniec rundy popisał się jeszcze trójkątem z pleców, jednak pojedynek przetrwał gong, kończący pierwszą rundę. W drugim starciu Ugonoh ledwo stał na nogach, co wykorzystał Samociuk, popisując się serią ciosów. Sędzia przerwał pojedynek po niespełna 30 sekundach rundy.