"Żyłem w buszu, znajdowałem jedzenie w śmietnikach. Straszne życie"

Szerokim echem w środowisku sportów walki odbił się niedawny wywiad gwiazdy UFC, Francisa Ngannou. Kameruńczyk już 27 marca może zostać mistrzem UFC w wadze ciężkiej. W rozmowie z Tomem Taylorem z "Bleacher Report" zawodnik opowiedział o swojej ucieczce z Afryki do Francji.

Francis Ngannou rozpoczął swoją przygodę z MMA w 2013 roku. Swoje pierwsze walki toczył dla francuskiej federacji 100% Fight, a od 2015 roku jest zawodnikiem UFC. W mieszanych sztukach walki stoczył 18 pojedynków, z których wygrał 15, a trzykrotnie ponosił porażki. W swojej karierze zaliczył już walki z takimi gwiazdami jak Alistair Overeem, Cain Velsquez czy Junior dos Santos i wszystkie te walki wygrał. Już w sobotę 27 marca dostanie szansę na zdobycie upragnionego pasa mistrza UFC w wadze ciężkiej w pojedynku z Amerykaninem Stipe Miociciem. Obaj zawodnicy mierzyli się już ze sobą w walce o pas w 2018 roku podczas UFC 220 i wtedy górą był Miocic. Teraz Ngannou będzie chciał się za wszelką cenę zrewanżować. 

Zobacz wideo Błachowicz przerywa milczenie ws. szefa UFC. "Mieli wielki plan, a Polak go zniszczył"

"W naszych umysłach panowała ogromna presja". Ngannou szokuje wspomnieniami z ucieczki do Europy. 

Zanim Francis Ngannou rozpoczął swoją karierę w MMA przeżył prawdziwe piekło. Kameruńczyk uciekł w pogoni za marzeniami z Kamerunu do Europy wraz z innymi uchodźcami. Kiedy tylko stał się wystarczająco dorosły, zdecydował się obrać za cel dotarcie do Francji i zostanie bokserem. Zanim jednak mu się to udało, musiał przeżyć ciężką przeprawę do Maroka. O swoich trudnych przeżyciach opowiedział niedawno w wywiadzie z Tomem Taylorem z "Bleacher Report". - Moja podróż z Kamerunu do Maroka trwała około jednego roku - mówił Ngannou. - Rok w nielegalnych sytuacjach, przekraczając granice, żyjąc w buszu, znajdując jedzenie w śmietnikach, żyjąc tym strasznym życiem.

Ngannou dotarł do Europy przez Hiszpanię. Ponieważ dostał się do kraju nielegalnie drogą morską, został natychmiast zatrzymany i przebywał w areszcie przez dwa miesiące. - To było bardziej stresujące niż straszne - opowiadał Kameruńczyk o czasie spędzonym za kratkami. - Kiedy dotarliśmy do Hiszpanii, przez pierwszą chwilę czuliśmy się zrelaksowali, pomimo że byliśmy w areszcie. Wiedzieliśmy, że pójdziemy do aresztu, kiedy tam dotrzemy. Potem bylibyśmy wolni, ale najpierw musieliśmy trafić do więzienia. W naszych umysłach panowała ogromna presja. To było jak więzienie psychiczne, a nie fizyczne. To było bardzo trudne do zniesienia.

Po opuszczeniu hiszpańskiego więzienia Ngannou udało się spełnić marzenie i dotrzeć do Paryża. W wywiadzie dzieli się swoimi wspomnieniami z pierwszych dni w stolicy Francji. - Byłem wtedy bezdomny, ale w tamtym momencie nie było to już dla mnie trudne - powiedział. - Można by pomyśleć, że bycie bezdomnym w Paryżu jesienią, kiedy jest zimno, nie było wspaniałe, ale entuzjazm, jaki wtedy miałem jest nie do opisania. Poza tym wszystkim byłem szczęśliwy, że jestem w krainie możliwości. Byłem szczęśliwy, że mam własne życie i mogę gonić za własnymi marzeniami. Więc to zdecydowanie jeden z najszczęśliwszych momentów w moim życiu. Nawet jeśli spałem na parkingach i nie miałem jedzenia ani pieniędzy, byłem po prostu wolny. W porównaniu z tym, gdzie byłem w Maroku, parking był jak pięciogwiazdkowy hotel.

Pojedynek Francisa Ngannou ze Stipe Miociciem o pas mistrza UFC w wadze ciężkiej odbędzie się w sobotę 27 marca na gali UFC 260 w Enterprise w stanie Nevada. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.