Nowe informacje ws. stanu zdrowia Bombardiera. "To była walka o życie"

- Jesteśmy już w drodze do Warszawy, skąd Bombardier leci do Paryża, gdzie przejdzie zabieg - mówi Sport.pl Mamadou Diouf, znany senegalski muzyk, który od wielu lat mieszka w Polsce, a przez kilka ostatnich dni opiekował się tutaj swoim rodakiem Ousmane'em "Bombardierem" Dią, który w sobotę miał zawalczyć na KSW 59 z Mariuszem Pudzianowskim.

No właśnie: miał, bo kilka godzin przed walką okazało się, że Bombardier trafił do szpitala z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego. - Sobota to był dla nas trudny, ale to naprawdę bardzo trudny dzień. Szczególnie pierwsza połowa dnia, który dla mnie zaczął się w zasadzie o piątej rano. Wtedy Ousmane do mnie zadzwonił i powiedział, że nie może wstać, a nawet nie może leżeć na plecach tylko na boku, bo tak boli go brzuch. Początkowo myśleliśmy, że to jest zatrucie, ale od razu coś nam nie grało, bo kolację w hotelu jedliśmy razem, a Ousmane zjadł dokładnie to samo, co jeden z jego trenerów, któremu nic nie dolegało. Poza tym nie było ani wymiotów, ani biegunki - mówi Mamadou Diouf.

Zobacz wideo "Bombardier", rywal "Pudziana", ma tylko jedno skojarzenie z Polską. Dla nas bardzo bolesne...

"Bombardier leci do Paryża, gdzie przejdzie zabieg"

I relacjonuje dalej: - Około godziny szóstej pojawił się lekarz KSW, od którego Ousmane dostał leki przeciwbólowe. Później przyjechała karetka, która zabrała go do szpitala uniwersyteckiego w Łodzi. Po tomografii i badaniu krwi okazało się, że to jest dość ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. Ousmane przebywał na obserwacji mniej więcej do godziny 22, dostał dożylnie antybiotyk. I to go postawiło na nogi, bo dziś już jest lepiej: chodzi, funkcjonuje. Właśnie jesteśmy w drodze do Warszawy, skąd Bombardier leci do Paryża, gdzie przejdzie zabieg.

Diouf dodał, że Bombardier nagrał już specjalną wiadomość dla fanów KSW, w której przeprasza i tłumaczy to, co się stało. - Ja wiem, że kibice w Polsce go nie znają i mogą myśleć, że udawał, bo się np. wystraszył i zestresował walką z Mariuszem [Pudzianowskim]. Uwierz mi, że w Senegalu walki zapaśnicze, których Ousmane stoczył wiele w swojej karierze - był mistrzem - są dużo bardziej stresujące. Tam patrzą na ciebie miliony kibiców i to tylko z jednego miasta, które reprezentujesz. Dlatego to nie był stres, zapewniam. Ousmane też ma świadomość, że wszyscy czekali na ten pojedynek i liczy na to, że jak odzyska zdrowie, to on się jeszcze odbędzie - przyznał Diouf.

Zresztą władze KSW też na to liczą, bo po sobotniej gali jeden ze współwłaścicieli federacji Maciej Kawulski powiedział tak: - Dziś pozostaje nam tylko państwa przeprosić, bo zawsze staramy się doprowadzić do końca to, co obiecaliśmy fanom. Ale z takimi sytuacjami - związanymi ze zdrowiem, z tak silnym i operacyjnym zapaleniem wyrostka - się nie dyskutuje. To była walka o życie Bombardiera, a nie o main event. Ale choć moja wiedza medyczna jest ograniczona, to myślę, że to nie jest kontuzja, która dyskwalifikuje go na całe życie. Dlatego pewnie wrócimy do tego pojedynku i to bardzo szybko.

Mariusz Pudzianowski: Już mi wtedy było wszystko jedno

Do klatki chce też wrócić Pudzianowski, który na sobotniej gali dość szybko, bo w 72 sekundy rozprawił się z Nikolą Milanoviciem, który w ostatniej chwili zastąpił Bombardiera. - Dla mnie ta sobota od południa to był prawdziwy rollercoaster. Mniej więcej od 14, kiedy sam zobaczyłem, że Bombardiera spod hotelu zabiera karetka. Powiedziałem wtedy: no dobrze, czekamy - kolejne dwie godziny - by wypowiedzieli się lekarze. Trzy godziny przed rozpoczęciem gali dowiadujemy się, że Bombardiera nie będzie. Nie wejdzie do klatki, bo nie dopuszczą go lekarze. Zostaje w szpitalu, operacja. Dostaję wtedy informację od Martina [Lewandowskiego, drugiego współwłaściciela KSW], że jest kolejny chłop, dwa metry wzrostu, rekord 5-0. Ja się na niego godzę, a on półtorej godziny później rezygnuje. Zaczyna się szukanie kolejnego rywala, a ja już jestem pogodzony, że dziś mogę zaliczyć dechy, bo to nigdy nie wiesz, na kogo trafisz i jak ktoś taki się bije. Ale mnie już wtedy było wszystko jedno, emocje tak mną targały, że powiedziałem sobie: niech się dzieje co chce, bo ja chcę tylko wejść do klatki - mówił Pudzianowski po walce w rozmowie m.in. z InTheCage.pl.

Dla Pudzianowskiego sobotnia wygrana z Milanoviciem była 14. w MMA (14-7). - Jeśli w tym roku nic nie wyskoczy, nie zdarzy się nic niespodziewanego, chciałbym w grudniu wrócić do klatki. Przecież mi zostało jeszcze z półtora roku, czyli wyjdę raptem trzy razy, a potem ustąpię miejsca innym, młodszym. Bo mimo że się chce, człowiek mogłoby to robić dalej, rozsądek podpowiada już coś innego, każe powiedzieć dosyć - dodał Pudzianowski, który w lutym skończył 44 lata.

KSW 59. Wyniki walk

  • +120,2 kg/+265 lb: Mariusz Pudzianowski (14-7-1NC, 9 KO) pokonał Nikolę Milanovicia (0-1) przez TKO (ciosy w parterze) w pierwszej rundzie.
  • 61,2 kg/135 lb: Sebastian Przybysz (8-2, 4 KO, 1 SUB) pokonał Antuna Racicia (25-9-1, 13 SUB) jednogłośną decyzją sędziów - walka o pas mistrza kategorii koguciej
  • 83,9 kg/185 lb: Damian Janikowski (6-3, 4 KO, 1 SUB) pokonał Jasona Radcliffe'a (16-8, 10 KO, 4 SUB) przez TKO (ciosy w parterze) w drugiej rundzie.
  • 77,1 kg/170 lb: Michał Pietrzak (10-4, 3 KO, 2 SUB) pokonał Krystiana Kaszubowskiego (9-2, 2 KO, 1 SUB) niejedngołośną decyzją sędziów.
  • 120,2 kg/265 lb: Darko Stošić (14-4, 9 KO, 1 SUB) pokonał Michała Włodarka (8-3, 4 KO, 1 SUB) przez TKO (cios w parterze) w drugiej rundzie.
  • 70,3 kg/155 lb: Łukasz Rajewski (11-6, 5 KO, 2 SUB) pokonał Konrada Dyrschkę (11-2, 6 KO, 1 SUB) jednogłośną decyzją sędziów.
  • 77,1 kg/170 lb: Adrian Bartosiński (10-0, 7 KO) pokonał Lionela Padillę (8-2, 2 KO, 5 SUB) przez TKO (ciosy w parterze) w trzeciej rundzie.
  • 70,3 kg/155 lb: Sebastian Rajewski (10-6, 4 KO) pokonał Savo Lazicia (10-6, 5 KO, 1 SUB) jednogłośną decyzją sędziów.
  • 65,8 kg/ 145 lb: Patryk Likus (1-0) pokonał Cypriana Wieczorka (0-1) jednogłośną decyzją sędziów.
Więcej o:
Copyright © Agora SA