To było wielkie zwycięstwo Polaka. Broniący tytułu mistrza świata w kategorii półciężkiej Jan Błachowicz zmierzył się z mistrzem świata w wadze średniej, niepokonanym do tej pory Israelem Adesanyą. Pierwsze trzy rundy toczyły się w stójce, tak jak zaplanował sobie Nigeryjczyk. Jednak w czwartej i piątej rundzie Błachowicz zdołał obalić rywala i zapunktować na kartach sędziów. Ci po pięciu rundach orzekli wygraną Polaka.
To była pierwsza porażka Nigeryjczyka w UFC po wyrównanej walce. Ten jednak przegraną przyjął z klasą, komplementując Błachowicza. – Jak już miałem przegrać, to cieszę się, ze z nim. Błachowicz to mistrz z klasą i miły człowiek. Stworzył świetną historię – mówił po walce.
- Nie wszystko poszło tak, jak chciałem, ale odważyłem się być wielkim. Nie mogłem spać ostatniej nocy. Miałem zmęczone nogi, ale nie wiem, dlaczego. Będę musiał obejrzeć walkę. Wiedziałem, co chcę robić i starałem się to realizować. Różnica wagi miała znaczenie, choć moja technika mogłaby być lepsza. Miałem zły dzień – przyznał Israel Adesanya, który na koniec zdradził, że wraca do kategorii średniej, w której wygrał 20 walk. Dodał jednak, że nie żałuje przejścia do wyższej kategorii.
W innych mistrzowskich walkach na UFC 259 triumfowała Amanda Nunes oraz Aljamain Sterling. Ten drugi zdobył pas na skutek dyskwalifikacji rywala.