20 walk i 20 zwycięstw - takim rekordem może pochwalić się Israel Adesanya. 31-letni Nigeryjczyk marzy, by zostać mistrzem dwóch kategorii wagowych. W najbliższy weekend zmierzy się z Janem Błachowiczem (27-8), czempionem dywizji półciężkiej - do 93 kg. Teoretycznie, przewaga siły i warunków fizycznych jest po stronie Polaka. Adesanya bazuje zaś na niesamowitej szybkości, precyzji ciosów i zasięgu ramion (203 cm).
Ale to niejedyne jego argumenty. - Największym jego atutem jest inteligencja ringowa. Israel walczy bardzo mądrze. Raczej nie decyduje się na szaleńcze wymiany. Nie ryzykuje, tylko sprytnie punktuje rywali, co świetnie uwypukliła wygrana walka z Yoelem Romero. Hipnotyzuje rywali, potrafi ich uśpić i zaatakować w najmniej oczekiwanym momencie - mówi Sport.pl Andriej Mołczanow, dziewięciokrotny mistrz świata w tajskim boksie. I dodaje: - Pozornie Adesanya jest nieco leniwy, ale to tylko podpucha. Israel fantastycznie czuje dystans. I trudno go trafić, bo jest piekielnie szybki. Nie jest jednak bez wad. Dostrzegłem, że często przyjmuje dużo niskich kopnięć. To może być szansa dla Janka, bo ten kopie jak koń. Niskie kopnięcia mogą odebrać dużo siły Israelowi i znacząco ograniczyć jego mobilność.
Faworytem bukmacherów, i to wyraźnym, jest jednak Nigeryjczyk. Adesanya wywodzi się z kick-boxingu, a jego styl, pełen kiwek i zmyłek, jest niezwykle widowiskowy. Przypomina w klatce Andersona Silvę, legendę UFC, którą pokonał w 2019 r.
- Adesanya wolno się rozkręca, więc największe szanse Janek będzie miał w pierwszych dwóch rundach. Oprócz niskich kopnięć Janek powinien uderzać na korpus i próbować spychać go do siatki, bo tam będzie miał przewagę. Oczywiście wszyscy liczymy na nokautujący cios Polaka, "legendary Polish power" jak mawia Janek. Ale do tej pory Błachowicz zazwyczaj kontrował rywali tym ciosem. Tym razem to on będzie musiał gonić rywala po klatce. Janek powinien mieć także przewagę w zapasach, ale nie zapominajmy, że Israel pokonał Romero, wicemistrza olimpijskiego w zapasach - uważa Mołczanow.
Mołczanow dodaje, że Błachowicz niezwykle rozwinął się pod względem bokserskim, m.in. poprawił technikę ciosu. - Dały mu to sparingi z Arturem Szpilką i Izu Ugonohem. Błachowicz zawsze miał silny cios, dobrą stójkę i umiał trzymać gardę. Ale sparingi z pięściarzami sprawiły, że poczuł się bardziej swobodny w tym elemencie. Zyskał lepsze wyczucie dystansu i jeszcze lepszy timing. Słowem, ma lepszą "czutkę". Mam nadzieję i myślę, że wygra. Należy mu się to, bo jest świetnym sportowcem i świetną osobą. Trochę mi brakuje takich pozytywnych postaci w dzisiejszym MMA. W ostatnim czasie coraz więcej pojawia się cyrkowców, co tylko obrażają wszystkich wokół. Janek jest zwykłym, pozytywnym chłopakiem, który sprawia, że każdy może marzyć. Obrona pasa dałaby mu olbrzymi skok finansowy, medialny, marketingowy i przede wszystkim sportowy. Stałby się legendą UFC. Mógłby rzucić wyzwanie np. mistrzowi wagi ciężkiej. Stipe Miocić kontra Jan Błachowicz? Jarałbym się! - mówi.
W latach 2008-11 Mołczanow prowadził zajęcia ze stójki w klubie Pawła Nastuli. Spotkał tam Błachowicza, który był już wtedy gwiazdą KSW. - Pokazałem mu kilka białoruskich sztuczek - śmieje się. W trakcie jednej rundy posadziłem Janka chyba ze trzy razy ciosami na wątrobę. Po treningu podszedł do mnie i poprosił, żebym zaczął go szkolić. No i sukcesy przyszły niemal od razu - wspomina Białorusin.
Od kilku lat za sportowym sukcesem Błachowicza stoją przede wszystkim trenerzy, Robert Złotkowski i Robert Jocz, oraz sparingpartnerzy z warszawskiego WCA Fight Club.
Walka wieczoru:
205 lb: Jan Błachowicz (27-8) vs Israel Adesanya (20-0) - o pas wagi półciężkiej
Karta główna: