- Z jego strony padło wiele obraźliwych słów, które dotknęły mnie, moją rodzinę i moich kolegów. Uważam, że należy mu się wp*****l po raz trzeci - przed sobotnim starciem z Normanem Parkiem mówił Mateusz Gamrot, cytowany przez portal mma.pl. Polak jak powiedział, tak zrobił, nie dając szans rywalowi z Irlandii.
Gamrot swoją wyższość nad przeciwnikiem udowodnił już w pierwszej rundzie, w której rozwalił przeciwnikowi nos, a później konsekwentnie trafiał go mocnymi ciosami. Co ciekawe, Gamrot, który słynie głównie z umiejętności walki w parterze, postawił na stójkę, czym prawdopodobnie mocno zaskoczył Parke'a.
W drugiej rundzie obraz pojedynku się nie zmienił. A właściwie zmienił nieco na korzyść Gamrota, bo Polak do uderzeń z pierwszej rundy dołożył jeszcze trafienia łokciem. Jeden z ciosów 29-latka trafił rywala w oko. Irlandczyk mógł więc skorzystać z "okazji" i - podobnie jak na gali w 2017 roku - zgłosić, że przez uraz oka nie jest w stanie walczyć dalej. Tym razem jednak był. Ale nie był w stanie przeciwstawić się Gamrotowi. Polak bił rywala bezlitośnie. Trafiał na tyle mocno i celnie, że w trzeciej rundzie sędzia, po konsultacji z lekarzem, przerwał pojedynek.
Jak poinformował "Super Express", Parke po zakończeniu pojedynku przez kilkadziesiąt minut był opatrywany przez medyków. Ci ostatecznie zdecydowali, że zawodnika trzeba przewieźć do szpitala.
Przeczytaj także: