W wieku 24 lat Izu Ugonoh stoczył i wygrał swoją pierwszą zawodową walkę pięściarską. Zwyciężał także w piętnastu kolejnych, walcząc głównie w Nowej Zelandii. Tam szkolił go Kevin Barry, którego oczkiem w głowie był jednak Joseph Parker (26-2).
Problem w tym, że rywalami Polaka o nigeryjskich korzeniach nie byli zawodnicy z pierwszej ligi. Złośliwi nazwaliby ich nawet „kelnerami”. Pierwszym naprawdę poważnym wyzwaniem Izu był dopiero Dominic Breazeal, zawodnik z TOP 15 wagi ciężkiej na świecie.
Ugonoh miał już go na deskach, ale w piątej rundzie sam został brutalnie znokautowany. Dzielna postawa Ugonoha została doceniona przez dziennikarzy prestiżowego magazynu "The Ring". Trzecia runda pojedynku została wybrana najlepszą rundą w całym 2017 roku. Dlaczego Izu przegrał, skoro były momenty, gdy wręcz zabawiał się z Amerykaninem? Zabrakło mu doświadczenia, bo nigdy nie mierzył się z rywalem z tej półki. Na kolejną walkę czekał prawie 1.5 roku. W maju 2018 roku dał się skusić na występ u Marcina Najmana. Narodowa Gala Boksu, tak jak walka Izu, okazała się kompletną klapą. Fred Kassi, rozpoznawalny amerykański pięściarz, nie wyszedł do trzeciej rundy walki z Ugonohem, bo... rozbolała go głowa. Choć żadnego mocnego ciosu nie zdążył przyjąć.
W lipcu ubiegłego roku Ugonoh zmierzył się z Łukaszem Różańskim. Doszło do niespodzianki. Izu przegrał przez nokaut już w 4. rundzie. Po walce Ugonoh oświadczył, że do boksu nie wraca. A chwilę później rozpoczął treningi MMA w warszawskim klubie WCA.
W sierpniu ma się odbyć gala KSW 54 i niemal na pewno zadebiutuje w klatce Ugonoh. - Plany są takie, bym wziął udział w następnej gali KSW, która według pierwszych informacji odbędzie się jeszcze tego lata. Raczej nie dadzą mi na początek żadnego grapplera i będę mógł rozpętać z rywalem wojnę w stójce - oświadcza Ugonoh.