W 1899 roku Stany Zjednoczone zdelegalizowały walki na gołe pięści. Aby znowu w pełni legalnie obejrzeć taką walkę trzeba było czekać aż 119 lat. W 2018 roku stan Wyoming dał zielone światło. Sytuację wykorzystał David Feldman, były amerykański pięściarz, który założył organizację Bare Knuckle Fighting Championship i zorganizował pierwszą galę. Znalezienie odpowiedniego miejsca nie było łatwe, gdyż zanim komisja sportowa Wyoming zaakceptowała takie pojedynki, to aż 28 stanów odmówiło federacji BKFC organizacji gali. Walki na gołe pięści wzbudzają wiele kontrowersji. Pojawia się pytanie: czy to wciąż można traktować jako sport? W styczniu odbyła się pierwsza taka gala w Polsce, a organizowała ją tajemnicza federacja Wotore. Regulamin pojedynków wykluczał tylko kopnięcia na głowę przeciwnika znajdującego się w pozycji parterowej, dźwignie na małe stawy, czy wszelkie ataki w krtań i tchawicę. Można za to było w stójce uderzać głową, co jest zapożyczone z boksu birmańskiego. W odróżnieniu od MMA i boksu, zawodnicy nie walczyli ani w klatce, ani w ringu otoczonym liniami. Arena zmagań [9 na 9 metrów] nie miała zabezpieczeń, można było z niej wypaść.
Jak wyszła pierwsza gala? Miało być krwawo, brutalnie i hardkorowo. Nie było. Pierwszym mistrzem Wotore został Marek Samociuk. Ważący sto kilogramów zawodnik dotarł do finału, choć w dwóch poprzednich walkach nikogo nie skaleczył. Po prostu skorzystał z zasady, że zwycięstwo zapewnia dwukrotne wypchnięcie rywala za arenę. Ten przepis i brak kategorii wagowych sprawiły, że największych emocji przysporzył dopiero finał, gdzie wyrzucanie za ring nie było już punktowane.
- Punkt regulaminu mówiący o tym, że dwukrotne wypchnięcie przeciwnika z areny zapewnia zwycięstwo był wymyślony po to, by zawodnicy byli wstanie stoczyć podczas gali kilka pojedynków i uniknęli kontuzji. Jesteśmy jednak federacją, która słucha kibiców, dlatego specjalnie dla nich ta zasada przestanie już obowiązywać. Reszta przepisów dotyczących formuły walki się nie zmienia - mówi nam Michał Waleszczyński, rzecznik prasowy Wotore, oraz aktor (grał epizody m.in. w "Pitbull. Niebezpieczne kobiety", oraz serialu "Ślepnąc od świateł").
Wotore to organizacja owiana tajemnicą. Jej właściciele nie pokazują się w mediach, a jej rzecznik też nie zdradza zbyt wielu informacji. Trudno też ocenić, ile osób faktycznie zainteresowało się ich pierwszą imprezą. - Jesteśmy zadowoleni z wyniku sprzedaży PPV pierwszej gali, ale dokładnych liczb nie zdradzę - słyszymy, gdy pytamy o wyniki sprzedaży.
Już w sobotę odbędzie się gala Wotore II. - Gdzie się odbędzie kolejna gala? Nie mogę tego zdradzić. Ale kibice będą mogli ją obejrzeć na naszej stronie internetowej (tv.wotore.com) za 19,99 zł. Pierwszy turniej odbył się w bardzo klimatycznym muzeum hutnictwa na Śląsku, które zbudowano na początku XX wieku. W przyszłości będziemy też organizować gale w opuszczonych zakładach karnych, fabrykach czy nawet jaskiniach. Ale na razie musieliśmy z tego zrezygnować z powodu pandemii koronawirusa, która utrudnia organizację tego typu imprez - mówi nam Waleszczyński.
Wiemy za to, że gala odbędzie się w sobotę o godz. 19:30. Organizatorzy przewidzieli dziesięć pojedynków na gołe pięści. Aż siedem z nich to część turnieju o 50 tysięcy złotych (zwycięzca zgarnia wszystko, reszta odchodzi z pustymi kieszeniami).
Pełna lista uczestników turnieju Wotore 2:
Piotr Kurowski
Kacper Miklasz
Karol Grzesiuk
Damian Bury
Miłosz Wodecki
Dawid Łagosz
Michał Bańbuła
Szymon Nowowiejski
Kibice zobaczą także trzy dodatkowe pojedynki
- Na gali Wotore II odbędzie się pierwsza w historii walka kobiet na gołe pięści, gdzie Klaudia Syguła zmierzy się z Karoliną Sobek. (...) Negocjujemy z dwoma bardzo znanymi zawodnikami MMA z Rosji i jednym Brazylijczykiem. Miał u nas zawalczyć teraz znany z BKFC Eric Olsen, ale nie mógł dojechać do Polski przez pandemię, więc na gali Wotore II będą sami Polacy. Jednak w przyszłości się to zmieni - mówi Waleszczyński.
Walki na gołe pięści zyskują coraz więcej fanów, więc pojawiają się nowi biznesmeni i promotorzy, którzy chcą na tym zarobić. W czerwcu ma się odbyć pierwsza gala nowopowstałej federacji Gromda - Fight Club. - Jedno jest pewne: to nie będzie jednorazowa akcja. Gorąco wierzę, że Polacy pokochają walki na gołe pięści - mówi nam Mariusz Grabowski, pomysłodawca projektu i promotor bokserski.
- Uczciwa konkurencja jest dobra, bo motywuje do ciężkiej pracy. Już przed Wotore I przypuszczałem, że po sukcesie naszej gali pojawią się nowe organizacje walk na gołe pięści. I faktycznie się tak stało. Ale nie boimy się konkurencji - przekonuje Waleszczyński z Wotore.
Przeczytaj też: