33-letni Artem Lobov ma na koncie 28 walk w MMA, z czego wygrał 15. Walczył dla największych światowych federacji, jak UFC czy ACB. Próbował swoich sił także w walkach na gołe pięści. Teraz zamierza zawalczyć dla federacji KSW.
- Nie rzuciłem im żadnej szalonej stawki. Podałem nawet odrobinę niższą, niż otrzymałem za ostatnią walkę, bo naprawdę ważne jest dla mnie, aby dla nich walczyć. Chcę to zrobić - stwierdził Rosjanin z irlandzkim paszportem na antenie Kanału Sportowego w programie "Oktagon".
I dodał: - Nie schodzę poniżej sześciu cyfr. Nie wstaję z łóżka za mniej niż 100 tysięcy dolarów. Koniec. Te czasy są daleko za mną. Wychodzę z założenia, że najpierw pracujesz na swoją reputację, a potem twoja reputacja pracuje dla ciebie. Nigdy nie odmówiłem walki, nigdy nie przejmowałem się pieniędzmi, doświadczeniem. Za każdym razem wychodziłem i dawałem świetne walki. Bez względu na rywala, termin, kategorię wagową, z jak krótkim wyprzedzeniem brałem walkę. Nie miało to dla mnie znaczenia. Zapracowałem na swoją reputację i teraz naszedł czas, aby ona pracowała na mnie.
Lobov chciałby zmierzyć się z Marcinem Wrzoskiem. Polak to były mistrz wagi piórkowej KSW, który swoją ostatnią walkę stoczył w limicie wagi lekkiej, gdzie walczył o tymczasowy pas mistrzowski, ale przegrał na punkty z Normanem Parkiem na gali w Londynie. Jeśli Lobov wystąpiłby na gali KSW, to zapewne moglibyśmy spodziewać się obecność Conora McGregora, który jest jego przyjacielem. Gdy Lobov walczył na UFC w Gdańsku, to Irlandczyk również przyjechał do Polski.