Na odzyskanie mistrzowskiego pasa czekała niemal 850 dni. Jak mówiła, chciała sięgnąć po to, co jej odebrano, co należało do niej. Nie po to, by coś komuś udowodnić, a dla siebie. I tak przeszła do historii jako ta, która o pas walczyła aż dziesięciokrotnie, ale nie przejdzie do historii jako pierwsza z kobiet, która go odzyskała. Przynajmniej na razie. Ale czy będzie jeszcze ku temu inna okazja? Starcie Joanny Jędrzejczyk z Weili Zhang było "prawdopodobnie jedną z najlepszych walki w historii kobiecego MMA" - jak określił wydarzenia w Las Vegas Twitter UFC. Walką bardzo wyrównaną, emocjonującą, wyniszczającą, ale w opinii sędziów przez Polkę przegraną.
Zhang była faworytką tej potyczki. Zawodniczka o pseudonimie "Magnum" zwykle zmiatała z ringu swe rywalki szybko. Ostatnią - Jessicę Andrade znokautowała w 42 sekundy. Z 21 do tej pory stoczonych pojedynków w MMA w pierwszej odsłonie zakończyła aż 11 z nich. Dziesięć razy nokautowała rywali, siedem razy poddawała. Tylko cztery jej walki musieli rozstrzygać sędziowie. Nie przegrała od listopada 2013 roku, odnosząc zwycięstwa w 20 kolejnych starciach. Teraz dopisała sobie 21. triumf.
Zhang jednak nie zaskoczyła Polki. Wywodząca się z sandy i zapasów, a później doskonaląca swoje umiejętności w brazylijskim ju-jitsu Chinka, na początku pojedynku trzymała się w bezpiecznym dystansie. Jędrzejczyk jest wyższa i ma większy zasięg ramion. Gdy tylko panie wchodziły w swoje pole rażenia, Zhang próbowała częstować Polkę swoimi mocnymi ciosami na głowę. Ta nie pozostawała dłużna, choć częściej trafiała na korpus i uruchamiała swe nogi. Pojedynek był wyrównany. Polka uderzyła też Chinkę po gongu, za co przeprosiła.
W drugiej rundzie po wymianie w stójce mistrzyni poszła po obalenie. Jędrzejczyk się przed upadkiem obroniła. W późniejszej wymianie przyjęła jednak mocny prawy prosty, ale trafiła też rywalkę z Azji obrotowym kopnięciem na twarz. Na przerwę to Chinka schodziła w gorszym stanie, choć to określenie nieco na wyrost. Jej trener wziął ją bowiem na ręce i sam doniósł do narożnika.
W trzeciej odsłonie Polka zaznaczyła swoją dominację w stójce. Wyprowadzała nieco więcej mocnych ciosów na ciało i twarz. Prawe oko Zhang było coraz bardziej opuchnięte, Polka była na dobrej drodze do mistrzowskiego pasa.
W czwartej odsłonie Zhang starała się jednak odrobić straty, a Polska weszła w wymianę ciosów, odchodząc od swego dotychczasowego scenariusza: dwa-trzy ciosy i odejście. Czoło i twarz Polki były obite mocniej. W tej rundzie sędziowie mogli wskazać na aktualną mistrzynię.
Na ostatnie pięć minut Polka wyszła z planem wygrania rundy, bo to powinno dać jej upragnione zwycięstwo w całej walce. Tak się przynajmniej wydawało. Chinka nie odpuszczała, wywierała presję. Trwała wycieńczająca wymiana w stójce, tempo pojedynku nieco spadło, ale w wypadku Polki chodziło o to, by nie popełnić błędu. Tym bardziej że w statystykach to ona miała więcej znaczących ciosów (186 do 165). Polka pojedynek zakończyła jeszcze celnym bekwistem. Na wynik rywalizacji można było czekać z optymizmem. Sędziowie nie byli jednomyślni. Dwóch wskazało na wygraną Chinki, jeden na zwycięstwo Polki, dlatego z triumfu cieszyła się Azjatka. Zapewne nieco sprawdziła się zasada, że jak chcesz pokonać mistrza UFC najlepiej go znokautować, lub zaprezentować w oktagonie absolutną wyższość.
- Walczyłam dla tych, którzy mierzą się z koronawirusem. Zrobiłam swoje, wygrałam. Teraz wygrać muszą inni. Życzę wszystkim dużo siły - skwitowała swój triumf Zhang.
- Gratuluję jej. Czułam jej ciosy. Widać je zresztą na moim czole, tego się spodziewałam. Ona niczym mnie w tej walce nie zaskoczyła - skomentowała "JJ". Była jednak bardzo smutna, w ostatnich momentach wywiadu w oktagonie łzy napływały jej do oczu. Podziękowała przyjaciołom i trenerom, rodzinie na czele z tatą, który pierwszy raz przyleciał oglądać ją na żywo.
Jędrzejczyk w 2020 roku kończy 33 lata, sportami walki zajmuje się przez więcej niż pół życia. W niektórych wywiadach dawała do zrozumienia, że gdyby odzyskała pas dwa lata temu w walce z Rose Namajunas, to być może zakończyłaby już przygodę z MMA, a teraz była już na sportowej emeryturze. Zajęła się tym wszystkim, na co do tej pory nie miała czasu. Co zadecyduje po walce? Starciem z Zhang pokazała, że wciąż jest w czołówce. Odzyskanie pasa było naprawdę blisko.
Wyniki UFC 248
Walka wieczoru:
185 lb: Israel Adesanya pok. Yoela Romero przez jednogłośną decyzję sędziów (2x 48-47, 49-46)
115 lb: Weili Zhang pok. Joannę Jędrzejczyk przez niejednogłośną decyzję sędziów (2x 48-47, 47-48)
155 lb: Beneil Dariush pok. Drakkara Klose’a przez KO (prawy sierp) w 2. rundzie
170 lb: Neil Magny pok. Jinglianga Li przez jednogłośną decyzję sędziów (3x 30-27)
170 lb: Alex Oliveira pok. Maxa Griffina przez niejednogłośną decyzję sędziów (2x 29-28, 28-29)