W sobotni wieczór Ergo Arena ugości galę KSW 49. Pojedynkiem wieczoru będzie walka o pas mistrzowski w wadze średniej między Michałem Materlą (27-6, 9 KO, 12 SUB) i Scottem Askhamem (17-4, 11 KO, 2 SUB). Obaj zawodnicy spotkali się już oktagonie podczas KSW 42 (marzec 2018), a starcie zakończyło się zwycięstwem Anglika. Podczas media treningu poprzedzającego sobotnią galę, Askham został zapytany o ostatnie spotkanie z „Cipao”.
– Jestem lepszy od Materli na wszystkich płaszczyznach. Chcę skończyć pojedynek, jak najszybciej. Nikt nie płaci mi za to, jak długo walczę. To, że pokonałem wcześniej Materlę, nie stanowi przewagi. Jest nią raczej to, w jaki sposób zwyciężyłem. Z pewnością nie zapomina się takiego kopnięcia na wątrobę i poprzedni pojedynek wciąż będzie w jego głowie – stwierdził Askham
– Czuję się świetnie – to jeden z najlepszych momentów w mojej karierze. Po odejściu z UFC wygrywam wszystko. Do tego zawsze zgarniam bonus za walkę wieczoru, albo bonus za nokauty. Myślę, że teraz będzie podobnie i dopiszę do swojego konta spektakularne zwycięstwo w KSW 49 – zapowiedział Anglik.
Askham odniósł się również do sytuacji, jaka miała miejsc w kwietniu, przed galą KSW 47. Wtedy to obaj zawodnicy starli się słownie w mediach społecznościowych: – Walka o tytuł w kategorii średniej miała odbyć się podczas KSW 47, jednak mój przeciwnik zakomunikował, że chciałby zawalczyć dopiero w maju. Nie stanowiło to dla mnie problemu. Szkoda tylko, że później Materla pisał w mediach społecznościowych, że jeśli któryś z zawodników wypadnie z KSW 47, to on chętnie zajmie jego miejsce. Skoro już wtedy był przygotowany, to dlaczego nie doszło do pojedynku? Z drugiej strony szanuję to, że traktuję naszą walkę poważnie i chciał mieć dłuższy okres na przygotowania – dodał Askham.