Mamed Khalidov: "Nie chciałbym, żeby moi synowie szli w kierunku MMA"

Mamed Khalidov, który podczas zbliżającej się gali KSW 46 wyjdzie do rewanżowego starcia z Tomaszem Narkunem, miał niedawno okazję wziąć udział w produkcji filmu "Underdog". Zagrał w nim rolę zawodnika MMA i jak sam mówi, może jeszcze kiedyś wróci przed kamerę.

- Muszę przyznać, że dopiero na planie przekonałem się jak ciężka jest to praca. Trzeba mieć i nerwy i siły, żeby to robić. Może kiedyś jeszcze do tego wrócę, ale na razie nie planuję robić niczego w tym kierunku. Jeśli w przyszłości pojawi się coś ciekawego, to jak najbardziej chętnie znowu wejdę do tego świata. Natomiast wracając do filmu „Underdog”, przyznaję że mnie ten projekt bardzo wciągnął, bo jest w nim i ciekawa historia i ciekawe postacie. Generalnie jest to fajny film, dlatego też cieszę się, że wziąłem w nim udział.

Wcześniej, zanim Mamed wystąpił w filmie powstała również książka Szczepana Twardocha, w której przedstawiono historię Khalidova.

Jan Błachowicz o sytuacji w kategorii półciężkiej UFC: To jest bardzo słaba akcja

- Wiele fajnych rzeczy działo się w moim życiu, a ja nigdy nie myślałem o tym, żeby przelać to wszystko na papier, żeby to ludziom opowiedzieć. Kiedyś jednak Maciek Kawulski opowiedział mi moją historię ze swojej perspektywy, patrząc na nią nieco z boku. Pokazał mi wówczas, że moje życie to całkiem ciekawa opowieść i dodatkowo kawał historii tego sportu w Polsce. To mnie przekonało. Spodobał mi się też sposób rozmowy ze Szczepanem Twardochem. Zaiskrzyło między nami i dobrze nam się rozmawiało. To była rozmowa o życiu, którą on później przelał na papier.

Takie projekty jak książka czy film są jednak tylko dodatkiem do sportowej kariery Mameda. Aby jednak nieco odpocząć od sportu w przerwach między walkami, Khalidov lubi wracać do Czeczeni, z której pochodzi.

- W Czeczeni bywam cztery razy w roku. Często więc tam jeżdżę. Czasami na miesiąc, czasami na dwa tygodnie. Najdłużej oczywiście w trakcie wakacji. Każdy mi mówi, że jestem jakiś dziwny, bo nigdy nie byłem nigdzie na prawdziwych wakacjach. Nigdy nie miałem czegoś takiego, że jadę w jakieś nowe miejsce na tydzień, czy dwa tygodnie, żeby odpocząć. Jakoś nie ciągnie mnie do tego, żeby gdzieś polecieć, pojechać. Zresztą podczas wyjazdów do Czeczeni też wypoczywam. Więc jak mam czas, to wolę pojechać właśnie tam. Mam też domek nad jeziorem, gdzie lubię sobie odpocząć i połowić ryby.

Zawodnik zwolniony z UFC: Spuściłbym wpie*dol Mariuszowi Pudzianowskiemu

Co ciekawe, właśnie łowienie ryb jest jedną z odskoczni od ciężkich treningów i przygotowań do kolejnych walk.

- Lubię łowić, ale do tego jest potrzebna i pogoda i sezon. No i trzeba mieć czas. Oczywiście nie podchodzę do łowienia profesjonalnie. Zwyczajnie lubię sobie usiąść nad jeziorem, wyciszyć się i popatrzeć na spławik. Wówczas, czekając na to co się stanie, czy będzie branie, czy też nie, człowiek może się wyłączyć. Jest to więc relaks i odskocznia.

Bardzo ważną częścią życia Mameda jest rodzina, szczególnie jego dwaj synowie, którzy podobnie jak tata wykazują sportowe zainteresowania.

- Szczerze powiedziawszy nie chciałbym, żeby moi synowie szli w kierunku MMA, bo to jest ciężki sport, który niesie z sobą dużo wyrzeczeń. Oczywiście każdy sport zawodowy jest ciężki, ale w tym dodatkowo dostaje się po głowie. Dochodzą do tego kontuzje. Jeśli dzieci miałby to robić tylko dlatego, że ja to robię, to kategorycznie tego bym nie chciał. Z drugiej strony uważam, że każdy mężczyzna powinien umieć się obronić, bo można spotkać różnych ludzi na ulicach.

Dana White drwi z oczekiwań menadżera Chabiba Nurmagomiedowa dotyczących 50 dolarów milionów za kolejną walkę

Wracając jednak do samego sportu. Młodszy syn, który ma pięć lat, ma świetną koordynację ruchową. Jest utalentowany i wie co robić na macie, ale woli piłkę nożną. Bardzo dobrze gra i ja się z tego cieszę. Natomiast starszego, który ma jedenaście lat, raczej nie ciągnęło na matę, a ja nie nalegałem. Kilka miesięcy temu sam zdecydował, że chce jednak spróbować swoich sił w MMA i rozpoczął treningi. Chodzi więc regularnie na zajęcia.

Mamed ma za sobą bogatą i bardzo długą karierę w mieszanych sztukach walki, a jeszcze nie powiedział przecież ostatniego słowa w tym temacie. Na razie nie myśli jednak o sportowej emeryturze.

- Jestem już bliżej końca mojej sportowej kariery. Wieku się nie da oszukać, bo mam już 38 lat. Nie myślałem jeszcze jednak o tym, co chciałbym robić później. Wiadomo, że będę jakoś kręcił się przy tym sporcie. Na razie jednak nie układałem sobie tego w głowie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA