- Jak spotyka się dwóch mistrzów, to wiadomo, że może być ciasno - zagadnął Chalidowa dziennikarz Polsatu Mateusz Borek.
Na Narodowym rozległy się wtedy gwizdy publiczności, wyraźnie trzymającej stronę Mańkowskiego, której nie spodobał się werdykt sędziów. Chalidow machnął ręką, skrzywił się.
- Witam, witam ładnie. Serdecznie was witam. I dziękuję - stwierdził wyraźnie podenerwowany Czeczen, po czym oddał mikrofon Borkowi i wyszedł z klatki. Dziennikarz próbował podpytywać jeszcze o walkę, ale Chalidow nie chciał rozmawiać.
- Tak się zdarza. Mamed posłuchał stadionu i nie miał za bardzo ochoty więcej rozmawiać - powiedział Borek.
Wideo z całego zdarzenia można zobaczyć TU
Sama walka była bardzo wyrównana. Lepiej zaczął Chalidow, który od początku wywierał presję i obijał korpus Mańkowskiego. Przewaga wielkiego mistrza KSW nie podlegała dyskusji, ale tylko w pierwszej rundzie. W drugiej rywal ruszył do przodu, czym ożywił - będącą wyraźnie po jego stronie - publikę na Narodowym.
Po dwóch rundach wydawało się, że mamy remis i decydujące będzie trzecie starcie. W nim najbardziej efektowny cios zadał Chalidow - atakując Mańkowskiego kolanem po uwolnieniu z obalenia. Od razu po gongu kończącym walkę podniósł ręce w geście triumfu. Sędziowie jednoznacznie przyznali Czeczenowi wygraną. Była to 14. z rzędu wygrana Chalidowa. Mamed nie został pokonany od 2010 roku.
Chalidow jest mistrzem KSW w kategorii średniej (84 kg), Mańkowski - w półśredniej (77 kg). Na potrzebę sobotniej gali umówiono się, że walka odbędzie się w umownej kategorii 82 kg. Stawką nie były tytułu obu zawodników.