Karolina Kowalkiewicz dla Sport.pl: "Całym serduchem jestem za Aśką!"

Niedawno sama walczyła z Joanną Jędrzejczyk o pas. W czwartej rundzie pojedynku nawet zamroczyła olsztyniankę. Wcześniej obie nie szczędziły sobie obelg na wspólnych konferencjach i ważeniu. Teraz Karolina Kowalkiewicz przyleciała do Dallas. Cel? Promocja swej najbliższej walki i wsparcie polskiej mistrzyni.

Kacper Sosnowski: W kontekście tego, co ostatnio działo się między tobą a Joanną Jędrzejczyk... będziesz teraz jej szczerze kibicowała?

Karolina Kowalkiewicz, zawodniczka UFC: Całym serduchem jestem za Aśką! Mam nadzieję, że to wygra. To, co się działo w Nowym Jorku, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Aśka jest polską fajterką. Ja zawsze wspieram naszych zawodników. Mam nadzieję, że po raz kolejny obroni tytuł. To będzie dla niej jednak ciężka walka. Moja kobieca intuicja podpowiada mi, że może to się źle skończyć. Nie będę jednak gdybać.

Mówisz tak, bo doceniasz wartość Jessiki Andrade?

- To bardzo dobra zawodniczka. Jest niezwykle agresywna, ma mocną stójkę, super zapasy i fajny parter. Jest też bardzo doświadczona, ma ponad 20 walk. To będzie ciężka przeprawa dla Aśki.

Też walczysz w kategorii słomkowej i też zrzucasz wagę. Jędrzejczyk przed Andrade starała się to robić bardzo powoli, ale walczyła z kilogramami do samego końca. W czwartkowy wieczór miała jeszcze cztery. Dużo?

- Nie wiem jak wyglądał u niej cały proces. U kobiet bywa z tym różnie. Czasami po prostu zatrzymujemy wodę i zbijanie wagi jest ciężkie. To jednak nie powinno mieć większego znaczenia jeśli ona teraz dobrze się nawodni, solidnie zje i rozsądnie zregeneruje.

Ty do swej najbliższej walki 3 czerwca z Claudią Gadelhą musisz zrzucić...

- Na ten moment tylko 3,5 kg, a do walki są jeszcze 3 tygodnie. Asia zatem rzeczywiście sporo ścinała...

Trzy tygodnie, a ty w trasie. Z Łodzi przyjechałaś właśnie do Dallas i zaraz wracasz do Polski. Potem lot do Brazylii - nie burzy to twoich przygotowań?

- Na szczęście mogłam tu przylecieć z moim trenerem, więc cały czas jestem w treningu. Nie zrobiłam go tylko jak byłam dzień w podróży. W sumie to nawet dobrze mi to zrobiło, bo miałam trudny okres treningowy. W ten jeden dzień powiedzmy, że mogłam się zregenerować. Teraz mam już dwa treningi dziennie. Myślę, że to latanie nie będzie miało wpływu na mój obóz przygotowawczy.

A w samolocie zamiast filmów były nagrania z walk Gadelhi?

- Cały lot oglądałam filmy i się odmóżdżałam. Gadelhi na nich nie było.

Przed tobą ważna walka, ale co ona ci da? Jak patrzysz na siebie w UFC to myślisz o...

- Na razie tylko o Gadelhi. Musze to starcie wygrać, dalsze decyzję będę podejmowała po walce. Nie ukrywam, że jak wygram to ponownie będę chciała zawalczyć o pas, bo... należy mi się to. Na razie jednak nie będę tu spekulować i przewidywać przyszłości. Powiem, że marzy mi się walka w Polsce i to właśnie o pas.

Jak rozmawiałem z Andrade o walkach Jędrzejczyk, to wyszło, że najbardziej zapamiętała jej starcie z tobą... Mogło skończyć się ono różnie.

- Zabrakło kilku moich uderzeń, bym tę walkę skończyła. Nie ma co do tego wracać i co o tym myśleć. Skupiam się na tym, co tu i teraz, a teraz przede mną jest Claudia. 

W Dallas rozmawiał Kacper Sosnowski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.