- Mały kotek zginął w straszny sposób. Tymoteusz Ś. złapał zwierzę za tylne łapy i uderzył kilkakrotnie w lusterko swojego samochodu. Na tyle mocno, że lusterko urwał. Zakrwawionego czworonoga wrzucił następnie do auta i odjechał - relacjonuje "Gazeta Krakowska", powołując się na ustalenia prokuratury.
Za znęcanie się nad zwierzętami oraz złamanie zakazu zbliżania się do ojca 23-letniemu zawodnikowi MMA grożą trzy lata więzienia.
Środowisko MMA jest w szoku. Tymoteusz Ś. (ps. "Omen"), który jeszcze niedawno był bohaterem, z miejsca stał się wrogiem publicznym numer jeden. - Przykład jak IQ 23 przemiesza się z ilością zebranych ciosów. Karma wróci śmieciu - napisał na Twitterze Łukasz "Juras" Jurkowski, były zawodnik MMA, a obecnie komentator sportów walki.
"Juras" poświęcił Ś. także wpis na swoim blogu. Napisał o nim tak: "Kiedyś zawodnik MMA, obecnie istota człekopodobna o psychice rozchwianej, jak menel w południe przy wietrznej pogodzie. Po tym, jak na gali FEN 6 Brazylijczyk Marinho zrobił mu z twarzy tatar, a ilość ciosów wyrządziła jeszcze większe spustoszenie w tej małej główce... polskie MMA stanęło u progu próby wizerunkowej".
Ś. ostatnio przerwał milczenie i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Zaznaczył, że cała sprawa była wynikiem nieszczęśliwego wypadku i padł ofiarą manipulacji ze strony swojego ojca, z którym jest skonfliktowany.
- Faktycznie, była awantura. Byłem u mojego ojca, do którego mam zakaz zbliżania się. Trochę się poszarpaliśmy, ale ta sytuacja, o której piszą media nie miała miejsca. Nie znęcałem się nad tym zwierzęciem! Po prostu kotek wszedł pod samochód i kiedy w nerwach wsiadałem do auta, nie zauważyłem go. Dopiero po wrzuceniu wstecznego i wycofaniu zorientowałem się, że kot wszedł pod samochód i ja, ruszając, przejechałem go! Sam nigdy w życiu nie zabiłbym żadnego czworonoga, nie jestem zwyrodnialcem - tłumaczy Ś. w rozmowie z mmarocks.pl .
O Ś. zrobiło się głośno w marcu zeszłego roku po gali FEN 6: Showtime, na której mierzył się z Victorem Marinho. Polak przegrywał na punkty, zbierał wiele potężnych ciosów, ale nie chciał się poddać. Padł na deski dopiero w ostatniej piątej rundzie - stracił przytomność i trafił do szpitala.
Pojedynek pokazywany w otwartym Polsacie wzbudził wiele kontrowersji. Największa krytyka spadła na sędziego ringowego, który według ekspertów powinien wcześniej zakończyć walkę i tym samym nie narażać "Omena" na utratę zdrowia.