Dorota Borowska to od lat nasza czołowa kajakarka, która do Paryża miała jechać po to, co minimalnie uciekło jej trzy lata temu w Tokio. Po medal, przegrany wówczas o druzgocące 0,08 sekundy. Liczne medale mistrzostw świata i świeżo wywalczone mistrzostwo Europy pozwalały wierzyć, że tym razem już nic nie stanie jej na drodze. Lecz stanęło. I to rzecz absolutnie najgorsza ze wszystkich dla sportowca.
W organizmie Polki pod koniec czerwca wykryto niedozwoloną substancję, za co ukarana została tymczasowym zawieszeniem, aż do wyjaśnienia sprawy. Nie znalazła się przez to na liście reprezentantów naszego kraju na igrzyska w Paryżu. Szerzej o sytuacji pisała na naszych łamach Agnieszka Niedziałek. Według ustaleń Sport.pl chodzi o zakazany steryd anaboliczny. Szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA) Michał Rynkowski nie dał w tym wypadku dużych szans na negatywny wynik próbki B i skuteczne odwołanie.
Sama zawodniczka skomentowała sprawę dla portalu sportowy-poznan.pl. Borowska nie może wręcz uwierzyć, że to dzieje się naprawdę i zaznaczyła, iż nigdy świadomie niczego zakazanego nie wzięła. Nie zamierza też tak tej sprawy zostawić oraz walczyć o swoje dobre imię.
- Nigdy, przenigdy świadomie nie zażyłam żadnej niedozwolonej substancji. Jestem tak przewrażliwiona na tym punkcie, że jest to wręcz niemożliwe. Nie wierzę w to, co się stało. Wydaje mi się, że to koszmarny sen, z którego za chwilę się przebudzę. Zrobię wszystko, by udowodnić swoją niewinność. Nie poddam się. Nie pozwolę, by zniszczono wiele lat mojej uczciwej pracy, pracy mojego trenera, mojego sztabu i wszystkich, którzy mi pomagali - powiedziała Borowska.
Jej sytuacja zdecydowanie nie jest najlepsza, a biorąc pod uwagę, że igrzyska ruszają już 26 lipca, olimpijskie marzenia musi już niemal na 100% odłożyć na półkę. Nawet jeżeli próbka B jakimś cudem ją uniewinni. Smutne jest też to, że to niejedyny dzisiejszy (poniedziałek 15 lipca) przypadek dopingu w polskim sporcie. Wpadkę zaliczyć miał też skoczek wzwyż Norbert Kobielski. Przy czym jego sytuacja jest o tyle lepsza, że nie jest, póki co, zawieszony, a oskarżenie jest nieoficjalne. Sam zawodnik zapewniał na łamach Polskiej Agencji Prasowej, iż nie ma z dopingiem nic wspólnego.