KSW 44. Mariusz Pudzianowski, czyli celebryta, który stał się wojownikiem

Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział, że Mariusz Pudzianowski zmierzy się z Karolem Bedorfem, mistrzem wagi ciężkiej KSW w latach 2012-16, zostałby pewnie uznany za wariata. A jednak. W sobotę podczas gali w Ergo Arenie dojdzie do tego starcia. To najlepiej obrazuje, jaki kolosalny postęp zrobił Pudzian. Zaczynał swoją przygodę w MMA jako celebryta, dziś odbierany jest jako pełnoprawny zawodnik.
KSW 44 Ergo Arena KSW 44 Ergo Arena KSW 44 Ergo Arena

Pomimo że Mariusz Pudzianowski (12-5) podpisał kontrakt z KSW, nie będąc aktorem czy raperem, a wielokrotnym mistrzem świata w strongmenach, to jednak w środowisku MMA początkowo był brany raczej za celebrytę. Od jego debiutu minie niedługo dziewięć lat, w tym czasie 41-latek stał się solidnym zawodnikiem polskiej wagi ciężkiej. Sobotnia walka z Bedorfem (14-3), to największe wyzwanie Pudziana w jego dotychczasowej fajterskiej karierze. Zwycięzca zapewni sobie prawdopodobnie udział w walce o pas.

Mariusz Pudzianowski i Marcin Nejman. Mariusz Pudzianowski i Marcin Nejman. Forum

Jak Pudzianowski trafił do MMA?

Listopad 2009 roku to przełomowy moment w historii polskiego MMA. To właśnie wtedy w federacji KSW zadebiutował Mariusz Pudzianowski. Specjalnie dla niego ponad 6 mln widzów włączyło telewizję Polsat, aby zobaczyć jego starcie z Marcinem Najmanem. MMA weszło wtedy do mainstreamu.

Dlaczego ówczesny najsilniejszy człowiek świata porzucił przerzucanie ciężarów i pchanie tirów na rzecz mieszanych sztuk walk?

W zawodach strong menów osiągnął wszystko, co mógł. Aż pięciokrotnie wygrywał mistrzostwo świata, często deklasując rywali. Dlatego Pudzian szukał nowych wyzwań, co od razu chcieli wykorzystać Martin Lewandowski i Maciej Kawulski, właściciele KSW. Udało się, ale negocjacje wcale nie były łatwe.

- Na początku lat dwutysięcznych pracowałem dla hotelu Marriott, gdzie zajmowałem się promocją i marketingiem. Często organizowałem tam rożne konferencje prasowe, np. właśnie dla Pudzianowskiego, wówczas zawodnika w strongmenach. Wtedy się poznaliśmy, kilka lat później rzuciłem tamtą pracę i zacząłem z Maćkiem Kawulskim organizować gale KSW. Po kilku udanych imprezach zapaliła mi się lampka w głowie, żeby zaproponować kontrakt Pudzianowi. Wtedy okazało się jednak, że jego wymagania finansowe są poza naszym zasięgiem. Pensja, której zażądał, przekraczała ponad dziesięciokrotnie koszt organizacji całej gali! Myślę, że Mariusz też nie do końca wierzył w powodzenie naszego projektu, czy KSW faktycznie jest w stanie wejść do mainstreamu. Ale z czasem media przestawały się interesować strongmenami, a KSW rosło w siłę. W 2009 roku w końcu udało się nam dogadać, ale ręka mi drżała, gdy podpisywaliśmy kontrakt [Pudzianowski zarobił wtedy około 170-200 tysięcy złotych, dziś zgarnia niemal trzy razy więcej - red. za "Super Expressem"]. To była dla nas wtedy bardzo dużo kasa - mówi w rozmowie ze Sport.pl Martin Lewandowski, współwłaściciel KSW.

Udany debiut

Właściciele KSW zaproponowali mu walkę z Najmanem na Torwarze, co okazało się medialnym strzałem w dziesiątkę. I choć "El Testosteron" to wątpliwej klasy fajter, to jednak kilkanaście razy do ringu wchodził, a Pudzianowski jeszcze nigdy. Brak doświadczenia nie przeszkodził mu jednak w bezlitosnym i brutalnym pobiciu Najmana.

Mariusz "Pudzian" Pudzianowski vs Marcin "El Testosteron" Najman from Lucas Cage on Vimeo.

Pół roku później były strongmen zmierzył się z Yusuką Kawaguchim, który wtedy w swoim rekordzie miał aż 11 wygranych w 12 walkach! I nieoczekiwanie Polak pokonał Japończyka. Ba, pokazał się z naprawdę niezłej strony w parterze, co przecież wymaga wielu lat treningów np. brazylijskiego jiu-jitsu. Pudzianowski chyba pomyślał wtedy, że jest już gotowy na najlepszych na świecie... Pomylił się.

Mariusz Pudzianowski Mariusz Pudzianowski DOMINIK SADOWSKI

Lekcja pokory

Wyjechał do Stanów Zjednoczonych i na gali Moosin (jedyna walka Pudziana poza KSW) skrzyżował rękawice z Timem Sylvią (31-10), weteranem UFC, najlepszej organizacji MMA na świecie. Amerykanin poddał Pudziana, a Polakowi ewidentnie brakowało kondycji. Kondycji, która w dalszej części kariery okazała się jego piętą achillesową.

- To był jednorazowy wyskok. Ludzie ze Stanów zaproponowali mu taką walkę, a Pudzian szczerze wierzył, że jest w stanie podbić tamtejszy rynek. Że wystarczy mu jego "nadludzka siła". Odradzałem mu ten pomysł. Wiedziałem, że skok będzie za duży. Nie udało mi się go jednak przekonać, a Tim Silva pokazał mu wtedy, że Pudzian to jeszcze przedszkolak w MMA. Ale teraz zmieniłem optykę na tamten wyjazd. Uważam, że taki zimny prysznic był dla niego istotny. To była dobra lekcja pokory - dodaje Lewandowski.

Obijanie "emerytów"

Pudzian wrócił na polski rynek, a od KSW otrzymywał zagranicznych rywali o głośnych nazwiskach, ale już u schyłku kariery. Polak bez żadnych kłopotów pobił 43-letniego Erica "Butterbeana" Escha (15-10) oraz 38-letniego Boba Sappa (11-20) - aktora, zawodnika NFL, a także zawodnika federacji PRIDE.

Pudzian przyciągał uwagę nowych kibiców, KSW budowało markę za granicą, ale Polak wciąż nie potrafił przeskoczyć pewnego poziomu. Notował porażki z zawodnikami takimi jak: James Thompson (20-17) czy Sean McCorkl (17-7), czyli fajterami dość uznanymi, ale wyplutymi przez rynek amerykański. Inna sprawa, że udanie się im rewanżował. Kiedy nastąpił przełomowy moment w karierze Polaka? W którym momencie przestał być gwiazdą "freak fightów" [walk celebrytów], a pełnoprawnym zawodnikiem mieszanych sztuk walk?

Mariusz Pudzianowski Mariusz Pudzianowski Sporty-walki.org

- Trudno wybrać jeden konkretny, przełomowy moment. Zarówno ważne były jego batalie z Jamesem Thompsonem [raz przegrał, raz walka została uznana za nieodbytą przez błędy na kartach sędziowskich, ale Pudzian pokazał się z dobrej strony], jak i wygrana z Pawłem Nastulą (5-6), mistrzem olimpijskim w judo, a także byłym zawodnikiem PRIDE. Mariusz na wielu etapach przechodził znaczącą transformację - mówi Lewandowski.

- Początkowo myślał, że tylko siłą jest w stanie zawojować MMA. Później zrozumiał, że to nie wystarczy, więc rozwijał się także pod względem technicznym, taktycznym i kondycyjnym. Ale z czystym sumieniem już od dłuższego czasu można nazwać go pełnoprawnym zawodnikiem MMA. Pamiętajmy też, że on wciąż się rozwija. Jego ostatni bój z Jay Silvą (11-12) podczas KSW 43 w Dublinie też był przełomowy. Pudzianowski wytrzymał trzy pięciominutowe rundy z mniejszym i znacznie szybszym zawodnikiem. To był prawdziwy test dla jego kondycji, ale poradził sobie bardzo przyzwoicie - dodaje właściciel KSW.

Od sierpnia 2013 roku do maja 2015 roku Pudzian zanotował cztery zwycięstwa z rzędu (nad Seanem McCorklem, Oli Thompsonem, Nastulą i Rollsem Graciem) - wtedy wydawało się, że Polak po kolejnych triumfach zbliżył się do walki o pas, ale potem przegrał z Peterem Grahamem i Marcinem Różalskim, w konsekwencji znowu spadł w hierarchii.

Pudzian jest jednak tytanem pracy, więc zacisnął zęby, ciężko trenował, ciągle się uczył i powrócił na zwycięską ścieżkę. O ile wygrana nad Pawłem Popkiem Mikołajuwem była dla niego obowiązkiem, o tyle wygrane nad Tyberiuszem Kowalczykiem i Jay Silvą, a raczej styl, w którym to zrobił, sprawiły, że dostał wielką szansę. Największą dotychczasową, czyli walkę z Karolem Bedorfem. W latach 2012-16 zawodnik ze Szczecina był niepokonanym mistrzem KSW. Ale ostatnio trochę się zmieniło. 

KSW31. Karol Bedorf vs Peter Graham KSW31. Karol Bedorf vs Peter Graham fot. KSW31

W 2016 roku sensacyjnie został brutalnie pobity przez Fernando Rodriguesa (11-4) i stracił pas. Czemu "sensacyjnie"? Bo później Brazylijczyk totalnie zawiódł, najpierw po 16 sekundach przegrał z Marcinem "Różalem" Różalskim (7-4), a później w podobny sposób został znokautowany przez Michała Andryszaka (20-7). Walka trwała krócej niż pół minuty.

Bedorf chyba zlekceważył Brazylijczyka podczas przygotowań do walki. Później chciał mu się zrewanżować, ale w powrocie do klatki przeszkodziły mu kontuzje. Teraz wraca, i choć rdza w klatce może być odczuwalna, to i tak będzie faworytem starcia z Pudzianem.

- Na papierze Bedorf jest lepszy od Pudziana niemal na każdej płaszczyźnie. Wydaje się, że tylko siła jest po stronie Mariusza, ale... Ale to jest MMA i waga ciężka, tu naprawdę wszystko może się zdarzyć. Jeśli Mariuszowi udałoby się obalić Karola, to będzie mógł zrobić niespodziankę, bo naprawdę ciężko się bije z pleców, gdy leży na tobie 115 kg. Im bliżej gali, tym coraz więcej widzę szans Pudziana, również ze względu na jego charakter. Tytan pracy, który nigdy się nie poddaje. Faworytem jednak jest Bedorf, ale minimalnym. Oceniam jego szanse na 55 do 45 procent - analizuje Antoni Chmielewski (32-17), czyli najbardziej doświadczony zawodnik polskiego MMA.

- Pudzianowski nie ma jakiegoś wielkiego talentu do MMA, ale jest tytanem pracy, ma twardy charakter, ogromne serce, odporną szczękę i niebywałą siłę fizyczną. Dzięki takiemu zestawowi cech też można wiele w kategorii ciężkiej zwojować. Bedorf będzie jednak miał po swojej stronie doświadczenie i przewagę techniczną w każdym w zasadzie elemencie ringowego rzemiosła, od stójki przez zapasy po parter. Myślę, że zadecyduje doświadczenie i klatkowo-ringowe obycie Bedorfa, a także jego przewaga techniczna w każdym aspekcie walki - czytamy na fachowym portalu lowking.pl.

Wydaje się, że Pudzianowski musi też uważać na swoją manierę opuszczania gardy, bo to się może źle skończyć. Pamiętacie niedawny nokaut Bedorfa?

ksw 37 popek pudzianowski ksw 37 popek pudzianowski Sebastian Rudnicki

Ale i tak wszystko - jak uwielbiają powtarzać zawodnicy - "zweryfikuje klatka". Jednak niezależnie od wyniku sobotniej batalii Pudzianowski już wygrał. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział, że Pudzian zmierzy się z Bedorfem o eliminator do walki o pas wagi ciężkiej, zostałby uznany za wariata. A to najlepiej obrazuje, jaki postęp wykonał były mistrz świata w strong menach.

FIGHT CARD KSW 44

Waga ciężka: Karol Bedorf (14-3, 5 KO, 3 SUB) - Mariusz Pudzianowski (12-5-1NC, 5 KO, 2 SUB)
Limit umowny (90 kg): Michał Materla (25-6, 7 KO, 12 SUB) - Martin Zawada (28-14-1, 18 KO, 5 SUB)
Waga ciężka: Tomasz Oświeciński (1-0, 1 KO) - Erko Jun (0-0)

Limit umowny (68 kg): Kleber Koike Erbst (23-4-1, 2 KO, 19 SUB) - Marian Ziółkowski (19-6-1, 1 NC, 5 KO, 12 SUB)
Waga piórkowa: Filip Wolański (11-2, 3 KO, 2 SUB) - Daniel Torres (7-3-1NC, 4 KO, 1 SUB)
Waga lekka: Gracjan Szadziński (7-2, 5 KO) - Paul Redmond (14-7, 5 KO, 5 SUB)
Waga półciężka: Chris Fields (12-7-1, 6 KO, 5 SUB) - Wagner Prado (13-3-1NC, 12 KO)
Waga lekka: Łukasz Rajewski (7-3-1NC, 5 KO) - Leo Zulić (7-1, 3 KO, 3 SUB)
Waga kogucia: Dawid Gralka (6-1, 4 SUB) - Sebastian Przybysz (3-1, 1 KO, 1 SUB)

Więcej o: