UFC 223. Jędrzejczyk znów przegrała z Namajunas! Tym razem na pełnym dystansie

Nie ma pasa kategorii słomkowej, nie ma radości po rewanżu z Rose Namajunas. Joanna Jędrzejczyk znów musiała uznać wyższość Amerykanki. Tym razem po pięciorundowym starciu. Co to oznacza dla kariery Polki?

Przed rewanżową walką z Namajunas Jędrzejczyk była spokojna, a nawet daleka od agresywnego, buńczucznego wizerunku sprzed pięciu miesięcy. Wtedy na ważeniu prowokowała Rose, dotykając pięścią jej nosa. Teraz pewności siebie jej nie brakowało, ale na konferencjach i wspólnych spotkaniach z taktyki drażnienia rywalki zrezygnowała. To i tak na rywalkę nie działało. Zapowiedziała jednak wyraźnie, że w Nowym Jorku odzyska swój pas i przywiezie go do Polski. 8 kwietnia w oktagonie ruszyła, by zrealizować ten cel. Łatwo nie było.

x x x

Elektryczny początek

Rose była niezwykle skupiona, przed walką tylko podskakiwała i patrzyła na "JJ". Jędrzejczyk groźnie krążyła po oktagonie. Obie panie chyba czuły ciężar gatunkowy mistrzowskiego pojedynku. Zaczęły trochę nerwowo, "JJ" bardziej elektrycznie. Pierwszą serię ciosów Polki zobaczyliśmy niemal po minucie. Joanna starała się być aktywniejsza, ale sporo jej uderzeń, tak jak w pierwszej walce, przeszywało powietrze. Rose znakomicie pracowała na nogach. W końcówce wyrównanej rundy dwie zawodniczki znalazły drogę do swych twarzy. Najpierw trafiła Olsztynianka, ale oponentka odpowiedziała sierpem.

W drugiej rundzie Rose też postawiła na bokserską wojnę na pięści. Przedzierała się nad lewą ręka Polki ze swym prawym prostym, albo sierpowym. To były niebezpieczne techniki. Amerykanka sprawiała wrażenie bardziej rozluźnionej, licznych prób kopnięć naszej zawodniczki z łatwością unikała.

x x x

Oko za udo

Na początku trzeciej odsłony Namajunas nieco przesunęła "JJ" do tyłu. Polka uśmiechnęła się i pokazał rękami, że nic jej nie zrobiła. Dłuższych wymian obie panie jednak unikały. Utrzymywały szybkie tempo, ale o wzajemne zaskoczenia było trudno. Jędrzejczyk po rundzie podniosła ręce w geście triumfu.

Scenariusz czwartej odsłony nie odbiegał od dobrze znanego. "JJ" starała się wyniszczać Namajunas lowkickami i pojedynczymi ciosami. Lewe udo Amerykanki było coraz bardziej czerwone, ale 25-latka wciąż w oktagonie ruszała się znakomicie. Polka musiała radzić sobie z gorszą widocznością, bo nad jej prawym okiem, po jednym z ciosów rosła opuchlizna. Narożnik Rose radził jej, by właśnie tam kierowała swoje uderzenia.

Tak też starała się robić w piątej rundzie. Na jej początku celnie i mocno trafiła Polkę. Rozbiła jej nos. Wymian zaczęło robić się więcej. Ze strony Amerykanki dochodziły celne ciosy podbródkowe. "JJ" częstowała rywalkę uderzeniami prostymi i niskim kopnięciem, czasem urozmaicała repertuar kolanem. Pod koniec pojedynku Amerykanka rzuciła się po obalenie. Dopadła Polkę. Panie na kilkanaście sekund znalazły się w parterze, a po końcowej syrenie uścisnęły sobie ręce i przytuliły się dziękując za mistrzowskie starcie.

x x x

Rozstrzygać je musieli sędziowie. Nie byli łaskawi dla olsztynianki. Zgodnie wypunktowali walkę 49-46, co oznaczało tylko jedną rundę dla Polki. Asia na tę decyzję pokręciła tylko nosem.

Trudno powiedzieć, co druga z rzędu porażka oznacza dla Polki. Jeśli będzie chciała znów powalczyć o tytuł, z pewnością czeka ją do tego dłuższa droga. Rzeczywistość w MMA dla "JJ" się zmieniła. 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.