Przegrywać nie zwykł. Zdarzało mu się to sporadycznie, głównie na początku zawodowej kariery, gdy w świecie MMA był jeszcze żółtodziobem. Ostatni raz z ringu schodził pokonany 8 lat temu, walcząc dla SRC. W KSW rywal nie triumfował nad nim nigdy, aż do 42. gali w Łodzi.
Chociaż pojedynek z mistrzem kategorii półciężkiej Tomaszem Narkunem był trudny do przewidzenia, a szanse dwóch fighterów można było oceniać podobnie, to po 10 minutach starcia wydawało się, że "Żyrafa" urodzonemu w Czeczenii zawodnikowi wiele już zrobić nie może. Tym bardziej, że doświadczony Mamed konsekwentnie unikał zwarcia i parteru gdzie rywal mógł wykorzystać swą największą broń - chyba najlepszy nad Wisłą grappling. Tak było, aż do trzeciej rundy.
- Więcej się uczymy z przegranych walk. Trafiłem go i poszedłem za nim do parteru, narożnik krzyczał, żebym wstawał. Dalej wszyscy wiemy, co się stało - analizował po walce, przyznając się do jednego kosztownego błędu. - Zawiodłem bo nie posłuchałem mojego narożnika. Powinienem dalej robić swoje, niekoniecznie chcieć go znokautować - dodał.
Narkun, który w parterze był za jego plecami, tak jak w swej ostatniej walce z Wójcikiem, zakończył potyczkę trójkątem. Poddanie, to przy jego bitwach rzecz niemal pewna. Kończył tak 80 proc. ze swoich zwycięskich występów. Każdy kto się z nim bił, niby wiedział na co musi uważać. Zwykle dawało to niewiele.
Mamed przyznaje, że przez dobre show, które obaj dali w Łodzi, nie jest specjalnie zły na rozstrzygnięcie, ale Narkun "chodzi mu po głowie".
- Będzie mi się śnił po nocach - mówił z uśmiechem. - Jakbym przegrał totalnie, był zdominowany to bym powiedział, że trzeba dać sobie spokój. Popełniłem jednak tylko jeden błąd, a on chyba dwie rundy przegrał- mówił nam 37-latek. Niedosyt bił od niego ewidentnie. Chęć odwetu zapowiedział zresztą jasno.
- Chcę rewanżu. Nie wiem czy jeszcze w tym roku. Porozmawiam z właścicielami federacji KSW i pewnie z samym Narkunem.
O ile Martin Lewandowski i Maciej Kawulski zapewne w ponowne zestawienie obu panów weszliby chętnie, o tyle niespecjalnie ma na to ochotę nowy bohater KSW.
- Z mojej strony nie ma to sensu. Mamed powinien wziąć kogoś słabszego na odbudowanie. Ja wracam do swojej półciężkiej kategorii. Robienie od razu rewanżu z Mamedem byłoby głupie - oświadczył nieco zaskakująco Narkun. Kogo chciałby dostać teraz? Jeszcze sam nie wie. Chalidowowi poleca natomiast ponowne stracie z Materlą, który też na KSW 42 przegrał.
Najbliższe miesiące mogą być zatem ciekawe. Mamed przyznał, że nie będzie oglądał się na opcjonalny catchweight i wejdzie do kategorii pół ciężkiej. Wszystko po to by tylko z Narkunem się zmierzyć.
- Jak się zgodzi chętnie powalczę o jego pas - zapewnił. Kibice na takie show bilety chętnie by kupili. Medialna promocja walki właściwie napędzi się sama. Pozostaje liczyć na to, że znów chętny na starcie z gwiazdą KSW zrobi się Narkun. Jest pewnie kilka rzeczy, które do tego mogą go przekonać.