UFC Gdańsk. Amerykanie pokazali nam MMA. Polscy kibice zaskoczyli, a zawodnicy się odrodzili [SPOSTRZEŻENIA]

Galą UFC w Gdańsku UFC pokazało polskim fanom namiastkę wielkiego show i prawdziwego MMA. Polscy kibice po brzegi wypełnili galę amerykańskiej organizacji, swoim zachowaniem zaskakując zagranicznych dziennikarzy, zwycięzcę walki wieczoru oraz doprowadzając do łez największą polską gwiazdę - spostrzeżeniami po gali UFC w Gdańsku dzieli się Bartłomiej Szypowski ze Sport.pl. Partnerem wyjazdu do Gdańska jest Reebok
Conor McGregor w Gdańsku Conor McGregor w Gdańsku Facebook/Conor McGregor

UFC Gdańsk. Amerykanie pokazali nam MMA. Polscy kibice zaskoczyli, a zawodnicy się odrodzili [SPOSTRZEŻENIA]

Galą UFC w Gdańsku UFC pokazało polskim fanom namiastkę wielkiego show i prawdziwego MMA. Polscy kibice po brzegi wypełnili galę amerykańskiej organizacji, swoim zachowaniem zaskakując zagranicznych dziennikarzy oraz doprowadzając do łez największą polską gwiazdę - spostrzeżeniami po gali UFC w Gdańsku dzieli się Bartłomiej Szypowski ze Sport.pl.

Partnerem wyjazdu do Gdańska jest Reebok

UFC w Gdańsku UFC w Gdańsku InTheCage

Polacy odrodzeni. Łzy Kowalkiewicz

Gala UFC w Gdańsku była doskonałą okazją do odrodzenia Polaków, którzy w ostatnim czasie przegrywali wszystkie walki w najlepszej organizacji MMA na świecie. Karolina Kowalkiewicz przegrała z Joanną Jędrzejczyk (o pas mistrzowski) oraz Claudią Gadelhą. Jan Błachowicz był po serii dwóch porażek, a Marcin Held aż trzech.

Wszyscy w gdańskim czyśćcu odkupili swoje winy wygrywając swoje walki. Kowalkiewicz po pokonaniu Jordie Esquibel wyraźnie nie kryła łez. Polka przed występem mówiła nam, że w jej słowniku nie ma słowa porażka, a innego zakończenia nie bierze pod uwagę. - Tutaj zaczęła się moja przygoda z MMA. Przegrane walki to są złe doświadczenia. Nie potrafię opisać tego, co czuję. To wspaniałe. Jesteście wspaniali, wasz doping jest niesamowity - powiedziała wzruszona Polka.

Held również odetchnął z ulgą i po skomentowaniu swojego pojedynku rzucił się na pączki dziennikarzy.

UFC Jotko UFC Jotko fot. twitter.com/ufc

Polacy zakochani w MMA, zagraniczni dziennikarze i gwiazda chwalą Polaków

Możemy napisać z czystym sumieniem, że MMA szturmem podbiły serca polskich kibiców. Hala w Ergo Arenie była wypełniona niemal po brzegi (15 tys. pojemności), a przecież bilety na UFC w Gdańsku były drogie. Najtańsze kosztowały 90 zł, najdroższe 1200.

Polscy fani przychodząc podziwiać widowisko przygotowane przez najlepszą organizację MMA nie przyszli tylko "przyglądać się walkom" (jak choćby było podczas ostatniej wielkiej gali KSW na Stadionie Narodowym), ale przede wszystkim głośno dopingować, szczególnie polskich wojowników.

Karolina Kowalkiewicz przez całą walkę słyszała głośne: "Karolina! Karolina!". Marcin Held, Jan Błachowicz, Oskar Piechota, Damian Stasiak i Salim Touahri do walki byli zagrzewani równie mocno.

Zaangażowanie polskich fanów zaskoczyło niektórych dziennikarzy z zagranicy. Gdy trybuny wpadały w szał wyciągali telefony i z uśmiechem nagrywali kibiców. - Oni są szaleni. Muszą kochać MMA - mówił nam jeden z nich.

Jeszcze większe słowa uznania polscy kibice usłyszeli od Darrena Tilla, który wygrał walkę wieczoru. - Oni są szaleni. Naprawdę. Nigdy czegoś takiego na gali UFC nie widziałem. Oni dopingowali mnie, mojego rywala, a nawet sędziów. Możecie być z nich dumni na milion procent - powiedział niepokonany zawodnik.

UFC w Gdańsku UFC w Gdańsku InTheCage.pl

To chce się oglądać

Polscy fani mogli być zadowoleni z nazwisk, które pojawiły się na karcie walk w Gdańsku. Widać, że UFC wyciągnęło wnioski z niewypału z 2015 roku, kiedy gala w Krakowie nie stała na najwyższym poziomie, a hala świeciła pustkami. Do Polski zawitał m.in. legendarny Donald Cerrone, który po raz pierwszy w karierze walczył w Europie, a dzięki obecności Artema Lobova Ergo Arenę odwiedził Conor McGregor.

Stasiak znokautowany przez Kellehera

Huraganowy atak Stasiaka

Fantastyczne kopnięcie Filla

Oszałamiający debiut Ladd

Till kończy Cerrone

UFC w Gdańsku UFC w Gdańsku InTheCage

Held w drodze ku lepszemu

Pomimo słabego startu w UFC Held (do występu w Gdańsku przegrał wszystkie trzy walki) wciąż uważany jest za jednego z najbardziej utalentowanych i najgroźniejszych zawodników w wadze lekkiej (do 70 kg). Ma dopiero 25 lat, a już na swoim koncie zwycięstwo w MMA Challengers (pokonał m.in. Borysa Mańkowskiego, obecnego mistrza KSW wagi półśredniej), a w 2014 roku po trzecim podejściu wygrał turniej Bellatora zgarniając 100 tys. dolarów.

Dlatego nie mógł przegrać starcia z Afgańczykiem. I nie przegrał. Po wyrównanej walce i kilku nieudanych - ale bliskich skutecznej finalizacji - dźwigniach Held (23-7, 4 KO, 12 SUB) pokonał jednogłośnie na punkty (30:27, 30:27, 30:27) Haqparasta (8-2, 8 KO).

Przeklęty pech

W 2016 roku Polak podpisywał kontrakt z największą organizacją MMA na świecie jako zawodnik, który w wieku 24 lat bił się o mistrzostwo w wadze lekkiej w Bellatorze (ustępuje tylko UFC). Dlatego na początek otrzymał walkę z weteranem Diego Sanchezem. Held rozpoczął pojedynek od wygrania rundy, ale w dwóch następnych górą było doświadczenie Sancheza, walczącego w UFC już przeszło dwanaście lat.

Drugi pojedynek Polaka w UFC zakończył się wielką kontrowersją. Held obalał Joe Lauzona, kontrolował walkę w parterze, przeważał w klinczu, w stójce również nie pozostawał mu dłużny. Sędziowie jednak niejednogłośnie uznali, że lepszy był Amerykanin, choć jeden z nich wypunktował walkę 30-27 dla Helda, co oznacza wszystkie 3 rundy dla Polaka. Świetnie, że wygrałem pieniądze, ale byłem w 100 proc. przekonany, że to on wygrał. Czuję się winny - powiedział wówczas Lauzon.

- Jestem wściekły, bo ciężko się przygotowywałem, a sędziowie mnie najzwyczajniej w świecie oszukali - pisał w mediach społecznościowych wściekły Held.

Do trzeciego pojedynku Held podszedł bardzo ambitnie. - Muszę wygrać tę walkę o przetrwanie. Tym razem nie zostawię jej do oceny sędziów. Chcę zakończyć pojedynek przed czasem - mówił przed starciem z Damirem Hadzoviciem.

Na gali w Sztokholmie Held koniecznie chciał spełnić złożoną kibicom obietnicę. Mimo, że całkowicie zdominował dwie rundy, w ostatniej uporczywie szukał okazji do założenia dźwigni na nodze rywala. Pech chciał, że przy jednej z prób został ciężko znokautowany.

Zawodnikom, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z UFC prezydent Dana White niezwykle rzadko daruje trzy porażki z rzędu. Najczęściej kończy się to rozwiązaniem kontraktu i poszukiwaniem nowego pracodawcy wśród mniejszych organizacji. Heldowi się upiełko. Na Twitterze powstała akcja #heldufcgdansk zapoczątkowana przez użytkowników forum "Cohones" wsparta przez m.in. Sport.pl i InTheCage.pl, podczas której fani z Polski domagali się jeszcze jednej szansy dla efektownie walczącego zawodnika na gali w Gdańsku. Trudno powiedzieć, jaki ona miała wpływ na ostateczną decyzję władz UFC, ale organizacja jego walkę ogłosiła jako pierwszą.

- Będę męczył Seana Shelby'ego [matchmaker UFC - przyp. red.]: "Musicie zatrzymać tego gościa tutaj! On jest naprawdę, naprawdę dobry" - zapowiadał Joe Lauzon.

Król przywitany po królewsku

 Jako pierwsze media na świecie poinformowaliśmy, że w Ergo Arenie pojawi się najpopularniejszy zawodnik MMA na świecie, Conor McGregor. I tak też się stało. 

W czasie trzeciej rundy pojedynku Sallima Touhara z Waylleyem Alvesem Conor McGregor w swoim stylu wszedł na halę pozdrawiając kibiców i trzymając w dłoni piwo. Polscy kibice mistrzowi UFC w wadze lekkiej zgotowali mistrzowskie powitanie. 

Legenda MMA wspierała Artema Lobova, klubowego kolegę, który w sobotę zmierzył się z Andree Filim. McGregor żywo gestykulował i krzyczał. Jego pomoc jednak na niewiele się zdała, bo Lobov okazał się gorszy od swojego rywala.

Obaj panowie trenują w SBG Ireland. Jak pamiętamy, Artem Lobov już raz odrzucił oferowaną mu przez UFC walkę dlatego, że wspierał podczas sparingów Conora McGregora przed jego debiutem bokserskim z Floydem Mayweatherem.

Copyright © Agora SA