Polski zespół przez całe spotkanie kontrolował przebieg wydarzeń na boisku i prowadził różnicą kilku bramek. - Na pięć minut przed końcem wygrywaliśmy już różnicą 11 goli - 29:18, ale w końcówce gospodynie zagrały agresywnie w obronie, zaczęły trafiać, a my nie wykorzystaliśmy m.in. rzutu karnego - powiedział Janusz Serwatczak, kierownik EB Start. - Myślę jednak, że przewaga siedmiu bramek jest wystarczająca, aby awansować do kolejnej rundy" - dodał.