Kłopoty polskiego kopacza w NFL Sebastiana Janikowskiego

Sebastian Janikowski ma pięć szwów na głowie. To skutek wypadku w klubie nocnym Sno-Drift w San Francisco, prawdopodobnie po zażyciu narkotyków - pisze kalifornijska prasa

Kłopoty polskiego kopacza w NFL Sebastiana Janikowskiego

Sebastian Janikowski ma pięć szwów na głowie. To skutek wypadku w klubie nocnym Sno-Drift w San Francisco, prawdopodobnie po zażyciu narkotyków - pisze kalifornijska prasa

Janikowski jest kopaczem znakomitej drużyny futbolu amerykańskiego Oakland Raiders, z kontraktem opiewającym na 1,5 mln dol. rocznie. W niedzielę po powrocie do San Francisco z meczu w Dallas z Cowboys, Janikowski świętował zwycięstwo w nocnym klubie. We wtorek w kalifornijskich mediach rozpętała się burza - okazało się, że Polak znalazł się po zabawie w szpitalu z rozciętą głową.

- Pośliznął się podczas tańca i upadł - powiedział jego agent Paul Healy. Sam Janikowski był nieuchwytny. - Nieziemsko przedawkował - dodał Healy, mając na myśli przedawkowanie alkoholowe.

- Można zapytać dwóch, trzech ludzi o to, co się stało i otrzyma się dwie, trzy wersje zdarzenia. Nie ma żadnych obiektywnych wskazań, że Sebastian zażywał narkotyków - powiedział Healy na łamach "Contra Costa Times".

Porucznik policji John Feeney stwierdził, że pół godziny po północy w poniedziałek patrol policji w okolicy stacji metra Bayview został przywołany przez jakieś osoby. Policjanci weszli do klubu i zastali Janikowskiego na podłodze. - Raport mówi o tym, że Janikowski pił alkohol całą noc, ale nie stwierdza, że był pijany - powiedział Feeney gazecie "Mercury News".

Tak opowiadał policji jeden ze świadków - przyjaciel Janikowskiego Jay Hoffman.

Inni świadkowie powiedzieli policji, że Janikowski używał ochoczo lekkiego narkotyku GHB (gamma hydroksybutyrat), i że robił to "całą noc".

Raport policji stwierdza - według "Contra Costa Times" - że Janikowski po wejściu patrolu zachowywał się "chaotycznie oraz słaniał się na nogach". Kilkakrotnie przewrócił się i - według policji - uderzał głową o podłogę. To mogło spowodować rozcięcie skóry na głowie.

Polak nie odpowiadał na pytania policjanta i musiał zostać przeniesiony do ambulansu na noszach. Tam z kolei lekarz stwierdził, że Polak jest "nieprzytomny, ale jego stan jest ustabilizowany". - Wszystko będzie OK, jak wytrzeźwieje - dodał.

- Janikowski nie został aresztowany i żadne postępowanie nie będzie przeciw niemu wszczęte. Chyba że zdobędziemy więcej informacji o tym, co się stało - powiedział oficer policji Jim Deignan.

W poniedziałek o godz. 11 Janikowski pojawił się na treningu w ośrodku Raiders w Alameda - pięknie położonym, zielonym przedmieściu Oakland. Poniedziałkowe treningi zazwyczaj nie są zbyt intensywne, głównie polegają na odnowie biologicznej po niedzielnych meczach. Trenują intensywnie ci, którzy w niedzielę mało lub w ogóle nie grali.

GHB zwany "rape-on-date drug", czyli "seks na pierwszej randce" wywołuje stany euforyczne, a w większości przypadków śpiączkę i - nawet - śmierć. Właśnie z GHB Janikowski miał wcześniej problemy. W kwietniu oczyszczono go z zarzutów posiadania narkotyków, kiedy na widok policji upuścił w samochodzie butelkę zawierającą ślady GHB. Wcześniej zrezygnowano ze stawiania Polakowi zarzutów o próbę przekupienia policjanta.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.